Droga Pani Krystyno,
chciałabym podziękować. Za to, że ktoś wpadł na pomysł, żeby w bufecie była kawa zbożowa i to na mleku.
Za to, że w tym bufecie można na Panią wpaść. Za to, że znowu gra Pani Callas, mimo oświadczenia, że to zamknięty rozdział. Byłam jedną z tych, którzy się o nią dopraszali. Za marcowe spektakle Biała Bluzka i Maria Callas. Śmiałam się, płakałam, jak przystało. Najgorsze, że podczas wzruszeń pierwszego aktu Callas, nie miałam żadnej chusteczki; dobrze, że dożyłam drugiego aktu, bo kiedy wlepiając wzrok w podłogę wdarłam się do WC bez kolejki po papier toaletowy, łowione kątem oka spojrzenia kolejki do toalety były ołowiane i groźba linczu wisiała w powietrzu.
Za koncert Magdy Umer w Polonii, słuchany w trasie głęboka Dolna Saksonia - Łódź, z tym, że to mogło się źle skończyć. Podczas Miasteczka Bełz już mało co przez łzy widziałam, piosenkę, w której malował pan Chagall musiałam przeskoczyć, bo łkałam i łzawiłam tak obficie, że spowodowałabym kraksę. Ja bardzo proszę wpłynąć na Panią Magdę, żeby poszukała jakichś mniej wzruszających tekstów.
Za nagranie Awantury o Basię, która towarzyszyła mi w drodze powrotnej do Niemiec. Po przeczytaniu "Rozmów..." pisałam na forum naiwnie, że powinna Pani dać dzieciom do czytania Makuszyńskiego, zapomniawszy, że te dzieci już trochę podrosły i było mi trochę wstyd za te moje porady. Dlatego ucieszyłam się podwójnie zobaczywszy w gablocie "Awanturę" i mimo moich 38 lat na karku, zabrałam ze sobą. Mili młodzi ludzie z szatni wyjmowali ją specjalnie dla mnie, jeszcze raz im za to dziękuję.
I za to, że Pani jest.
Z poważaniem i serdecznymi pozdrowieniami,
Jedna-z-takich,-którzy-dostosowują-urlop-do-repertuaru-teatru-Och/Polonia,
Anna M.