Radość (nie)jedno ma imię - Shirley

Tutaj kierujcie pytania do mnie, na które postaram się odpowiedzieć w miarę możliwości.

Radość (nie)jedno ma imię - Shirley

Postprzez Alexandra Wt, 07.02.2017 00:02

Szanowna Pani Krystyno,
znów po spektaklu z Pani udziałem jest mi lepiej w życiu. Tym razem dzięki Shirley. Nazywam to efektem Shirleyandy - ten stan nieważkości, w którym szczęście oraz refleksja splatają się ze sobą, kiedy człowiek chce wykrzyczeć radość, ale jednocześnie zostać z myślami sam.

Gdy dowiedziałam się, że przyjedzie Pani do Szczecina, oniemiałam z zachwytu. I jednocześnie zastanawiałam się, jak tym razem odbiorę "Shirley Valentine". Po raz pierwszy spektakl ten zobaczyłam w lipcu ubiegłego roku. Zrobił on na mnie ogromne wrażenie; po wyjściu z Polonii na drżących nogach, nieświadomie zamiast na dworzec poszłam na pobliski Plac Konstytucji i przysiadając na murku, w ten ciepły lipcowy wieczór po raz pierwszy od dawna poczułam to, co gdzieś po drodze zgubiłam - nadzieję.

Dziś, gdy weszła Pani na scenę, odczułam spokój. Zdawało mi się, że słucham Shirley po raz pierwszy, że wprawdzie pamiętam część puent wypowiadanych przez nią, ale bawią i zmuszają mnie one do refleksji tak samo mocno jak niemal pół roku temu. Patrząc na Panią, trudno nie czuć szacunku, uznania za to, co Pani robi, że nawet serdeczny śmiech, nie jest tylko beztroski, ale zawsze niesie ze sobą coś więcej. I nie mogłam wyjść z podziwu, jak wspaniale pobudziła dziś Pani publiczność, która na początku była chyba nieco stremowana tym, kogo widzi na scenie.

Agnieszka Osiecka pisała: "jeżeli gdzieś jest niebo, to tu". Dla mnie jest nim widownia teatru, na scenie którego zawsze budzi Pani w nas to, co najpiękniejsze i najważniejsze. Zawsze.

Tak na koniec dodam tylko, że w drugim akcie wyglądała Pani ZJAWISKOWO. Najwspanialszy uśmiech, najcudowniejszy błysk w oku i widoczne wzruszenie podczas owacji, iskierki radości oraz czegoś nienazwanego, co motywuje nas do bycia lepszym, dojrzalszym, tworzone przez Panią w naszych sercach podczas spektakli, to coś, do czego warto wracać, za czym warto tęsknić.

Czasem odnoszę wrażenie, że "dziękuję" nie oddaje w pełni tego, jak bardzo jestem Pani wdzięczna za każde teatralne spotkanie, na które się czeka, bo za każdym razem dowiaduję się czegoś o sobie. Ale tylko tym słowem mogę wyrazić to, że znów dzięki Pani tyle dobrego wydarzyło się w ciągu kilkudziesięciu minut. Chyba najlepszym podziękowaniem będą wizyty w teatrach i budowanie w sobie na podstawie oglądanych oraz przeżywanych spektakli lepszego "ja".

Tak bardzo cieszę się, że Pani wciąż z nami i dla nas jest. Bo dzięki temu wszystko staje się jaśniejsze, radośniejsze, prawdziwsze, uporządkowane. Mam nadzieję, że dwa wieczory z Shirley i szczecińską publicznością dały Pani chociaż ułamek radości, którą podarowała nam Pani ze sceny. Życzę, aby ten magiczny, zawsze budzący szybsze bicie serca uśmiech pojawiający się podczas dzisiejszego wieczoru niezliczone ilości razy, zawsze gościł na Pani twarzy.

Dni pełnych słońca, siły, pogody ducha oraz ludzkiej życzliwości, Pani Krystyno. Są osoby, które za Panią popłyną w największy sztorm nawet na marna łódka Noe.

Pozdrawiam serdecznie i jak zawsze przesyłam moc uścisków

Aleksandra
Alexandra
 
Posty: 14
Dołączył(a): Wt, 07.06.2016 18:48

Re: Radość (nie)jedno ma imię - Shirley

Postprzez Krystyna Janda N, 12.02.2017 05:44

bardzo Pani dziękuję. To tak ważne dla mnie, te listy, które wzmacniają SENS. Składam Pani oprócz podziękowań wszelkie serdeczności. Wszystkiego dobrego.
Avatar użytkownika
Krystyna Janda
Właściciel
 
Posty: 18996
Dołączył(a): So, 14.02.2004 11:52
Lokalizacja: Milanówek


Powrót do Korespondencja