Kochana Pani!
Jeszcze dobiegłam dzisiaj do komputera, żeby jak zawsze życzyć wszystkiego co najlepsze. Na dzisiaj i na co dzień.
Siedząc na widowni, w przerwie "Marii Callas" w Krakowie, zostałam zaczepiona z siedzenia obok.
- Jak się pani podoba?
- Bardzo. Bardzo.
- Ach, wie pani, ja tak za Panią Krystyną wędruję wszędzie. Jandę ubóstwiam po prostu. Tak sobie na Nią chodzę. I oglądam, i chłonę. Wszystko już chyba widziałam.
- Proszę pani! Ja podobnie!
I tak oglądałyśmy i chłonęłyśmy już resztę jakoś wspólniej, dwie wariatki oddalone od siebie o trzy pokolenia. Od tej pani dostałam później wiele wartościowych rekomendacji teatralnych. Chyba rozplanowało mi to już dobrą część przyszłego roku.
Dziękuję Pani za to, że Pani jest. Teatr między innymi dzięki Pani znaczy dla mnie tak wiele. I jak miłe mi są takie ulotne chwile z ludźmi, z którymi mnie to łączy.
Proszę dbać o zdrowie. Życzę Pani wszystkiego dobrego, pogody ducha i samych słonecznych dni. Odpoczynku. Choć myślę sobie - gdzie byśmy byli, gdyby ludzie tacy jak Pani nie gnali wiecznie do przodu.
Ściskam Panią mocno, życzę po stokroć zdrowia i siły. No i zawsze do zobaczenia!
Ewa