Divina, witaj w Krakowie!
Przed chwila bylam jeszcze tam, w Operze, doslownie uczestniczac w kursie mistrzowskiem.
Wtapialam sie w opowiesc o Divinie do tego stopnia, ze ogladajac spektakl teatralny, czulam sie widzem i sluchaczem wystepow Marii Callas, jej przemyslen, wskazowek, geniuszu, chimerycznosci i malostkowosci.
W dramaturgii Master Class wspanialy temperament Jandy - Callas sprawial, ze zostalismy po mistrzowsku zmanipulowani: to byla momentami prawdziwa komedia ludzka, pod maska dobrego samopoczucia - smiech z siebie samych!
Dwa wspaniale monologi na proscenium.... tak, Mario-Krystyno: geniuszu nie mozna nauczyc, milosci nie mozna wyżebrac, i nawet odwet na wrogach, slodka zemsta - nie zastapia slodyczy szczesliwego uczucia.
Casta Diva...
I final - manifest, credo, przeslanie -
"...wierze, ze wybierajac sztuke, przyczyniamy sie do tego, zeby ten swiat stawal sie piekniejszy i lepszy. Ze zostawiamy go madrzejszym i bogatszym, dzieki sztuce"
Nad publicznoscia tego wieczoru w Operze Krakowskiej miala Pani wladze rowna wladzy Marii Callas. Moze nie slyszala Pani westchnien i szlochu, bo byly wyciszane ( w naszym kregu kulturowym smiejemy sie glosno, placzemy cicho ). Ale musiala Pani wiedziec, jak jest na widowni, Pani slyszala cisze - a cisza mowi czasem najwiecej.
Towarzysza Pani wspaniale glosy utalentowanej mlodziezy - Pani ich promuje najlepiej jak mozna, to bezcenne! - Mistrz musi miec uczniow.... przypadkowe podobienstwo?
Ciesze sie, ze mimo starannego "zamaskowania", rozpoznalam Pania przy wyjsciu z garderoby.
Prosze sie nie obawiac "lowcow autografow" - w nas tez kipia emocje i czasem bezradni chcemy jeszcze choc na ulamek chwili pobyc w tej aurze, ktora Pani stworzyla.
Prosze chronic sie za to przed krakowskim smogiem - jest wyjatkowo agresywny, a Pani przeciez ma jutro znow spektakl.
Zycze Pani najlepszego zdrowia, dziekuje za wpis z autografem - to jest moja cenna pamiatka tego magicznego wieczoru i wkrotce ozdoba mojego mieszkania.
Ucieklam szybko, choc przeciez chcialabym jeszcze pobyc, rozmawiac i sluchac... tyle osob na Pania czekalo! Ale musialam ratowac moj plaszcz w garderobie... powieszony. I tak wisial sam jeden, zapomniany, jak przybieglam z zimna...
Dlugopis - bajka! Ale plaszcz, plaszcz...
Dziekuje za wszystko, co Pani mowi, pisze, gra... ja temu ufam niezmiennie.
Calemu Zespolowi - z uklonem dziekuje.
Lady Mackbet, Anna Patrys - zjawiskowy sopran!
Pan Tenor - Tadeusz Szlenkier - glos i aktorstwo!
Marta Wagrocka - gratuluje debiutu!
Ten moj bilet - to byl naprawde najmilszy prezent od sw. Mikolaja!
MartaN
PS.
- "Czlowieka z marmuru" ogladam ile sie da... i zawsze placze podczas sceny ze Zdzislawem Kozieniem - taką pozornie szorstką czulosc, wyciszenie i cieplo, wsparcie, inspirację, takiego serdecznego "kopa" powinien dostac kazdy jako wiano!
- "Przesluchanie" - tylko raz, za drugim razem juz sie nie dalo. Nie jestem w stanie pojac, jak Pani zdolala "zagrac" te emocje!
- "Kochankowie mojej mamy" - zlamal mi serce.
- "Tatarak" - bolal i z czasem coraz bardziej boli.
- "Feedback - paskudne slowo" - kupuje z entuzjazmem!