Dzień dobry Pani Krystyno,
Czytam wspaniałą książkę - Zaćmienie Johna Banville'a. Książka trochę w stylistyce Ostatniego rozdania Myśliwskiego lub Prousta. Czy zna Pani tę książkę? Była wydana w 2004 roku.
Powolna akcja, dużo przemyśleń, wspomnień. Opis z okładki: "Alexander Cleave, sławny aktor, który wybrał ten zawód, by ukryć się pod maskami granych przez siebie postaci, przechodzi kryzys wieku średniego. Pewnego wieczoru zrywa spektakl i wyjeżdża na prowincję, aby zamieszkać w opuszczonym od lat rodzinnym domu. Tam, z dala od publiczności, chce przestać grać i po prostu być. Nie znajduje jednak upragnionego spokoju. Prześladują go wspomnienia, duchy zmarłych, a także żywi, w osobach stróża i jego piętnastoletniej córki Lily. Pod powierzchnią codzienności - drobnych domowych zajęć, spacerów, wizyt w pobliskim miasteczku - narasta nieokreślona groza, lęk przed katastrofą, który znajduje realne uzasadnienie, kiedy nadchodzi wiadomość o tragicznej śmierci córki Alexandra. Banville nie każe swojemu bohaterowi dokonywać klasycznego rozrachunku z życiem, ukazuje raczej człowieka osaczonego, stojącego krok przed rozdrożem. Sugestywnie opisuje, jak spełnia się znane każdemu z nas irracjonalne przeczucie, że zaraz zdarzy się coś potwornego. "
Pomyślałam, że byłaby z tego wspaniała sztuka - dla jednego aktora. Wyobraziłam to sobie na scenie Polonii w głównej roli z aktorem w dojrzałym wieku - może Pan Jan Englert? Książka pisana jest w formie monologu w pierwszej osobie. Tym bardziej zachęca to do przedstawienia w formie sztuki teatralnej.
Byłoby cudownie, gdyby zdecydowała się Pani na adaptację tej książki i wystawienie tej sztuki u siebie.
Pozdrawiam najpiękniej.
Lilia