http://wyborcza.pl/duzyformat/1,138063, ... =najnowsze
...bo doszłam do wniosku, że fragment, który potraktowałam jak "urwany", być może wcale "urwany" nie jest.
Być może on jest kluczowy dla całego tekstu? Może decyduje o jego kompozycji, która przezeń staje się klamrowa? To oznaczałoby, iż autor felietonu jednak nie zgadza się z tym, co o mężczyznach, pociągach i walizkach napisała Pani w swoim artykule (mimo wcześniejszych przesłanek, że przyzna Pani rację).
Jeśli o mnie chodzi, po pierwszym czytaniu felietonu Mariusza Szczygła, byłam święcie przekonana, iż autor na powrót "zaprzyjaźnił się" z Panią. Teraz skłaniam się ku temu, że nie. A Pani? Jak Pani myśli?
Jeśli się "nie zaprzyjaźnił", to chyba całkiem nieźle, bo znaczy, że po świecie, prócz "bandy leni, chamów, maminsynków, ciot i prymitywów bez wyobraźni", chodzą jeszcze inni.
Czyli jest nadzieja.
Ola