Wczesnym rankiem przeczytałam dzisiejszy Pani wpis w "Dzienniku." U mnie sen wciąż przychodzi w kratkę. Kotek ze zdjęcia i jego komentarz - bezcenne i rozbrajające. Rozumiem jego irytację...
Pani sypialnia już w nowych barwach, dla Pani chwilowo bezsennych, a u mnie chwilowy przestój z remontem. No cóż, pewnych rzeczy się nie przeskoczy. Trzeba cierpliwie odczekać. Mam tylko nadzieję, że zanim "przyjadą" nowe meble, (bo już są zamówione) będzie już wszystko skończone. Zobaczymy. Nauczona doświadczeniem wiem, że często plany nie idą zgodnie z zamierzeniami. Ostatnio przekonuję się o tym wyjątkowo mocno. No właśnie... Zastanowiła mnie informacja na temat mikstury, której recepturę dostała Pani w sms-ie. Kiedy życie stawia nas w sytuacjach ekstremalnych, często zdrowy rozsądek mięknie i poddaje się "cudownym" metodom i eksperymentom. Ja mimo wszystko, podchodzę ostrożnie do tego typu kwestii i jeśli już, to wiem, że warto wszelkie "rewelacje" skonsultować ze specjalistą, lekarzem. Choć czasem serce i chęć niesienia pomocy za wszelką cenę są bezlitośnie silne...
Dzisiaj wybieram się ze znajomymi do wrocławskiej opery na "Czarodziejski flet". A czy słyszała Pani jak brzmi zwrot "czarodziejski flet" po czesku?... "Zachlastana fifulka".
Miłej, słonecznej niedzieli Pani życzę i dobrego całego tygodnia bez niespodzianek z Biura Imigracyjnego US... Oj, coś mi się jeszcze przypomniało, a'propos... Wzeszłym tygodniu kolega pomagał swojej 83-letniej cioci załatwić kwestię wizy, bo wybiera się do Stanów. Przy dopełnianiu formalności trzeba wypełnić ankietę, w której są, między innymi mniej więcej takie pytania: "Czy uprawia Pan/ Pani prostytucję?", "Czy należy Pan/Pani do organizacji terrorystycznej", "Czy wspiera Pan/Pani organizacje terrorystyczne?, itd...
Pozdrawiam serdecznie.
Ada Pasiniewicz
