Droga Pani Krystyno,
Miło słyszeć, że jest już Pani u siebie. U nas. Z nami. Miłe są relacje, jakimi się Pani z nami dzieli ze swoich podróży, ale jednak świadomość, że jest już Pani w kraju daje poczucie, że wszystko jest na swoim miejscu. Ma swój porządek i rytm. Zdjęcie Soni obok przybranego kociego rodzeństwa rozbrajające i wywołuje uśmiech na twarzy. Widać więź i wzajemne przywiązanie, które ma się w zupełnej opozycji do utartego powiedzenia "żyć jak pies z kotem"... Fotka rozładowała napięcie, które mi towarzyszyło w związku z przemyśleniami, kotłującymi się po świeżo przeczytanej książce Grażyny Jagielskiej "Miłość z kamienia", w której opisuje swoje przeżycia i cenę, jaką przyszło jej zapłacić (pobyt w klinice psychiatrycznej) z powodu objawów tzw. "stresu bojowego". A wszystko to z powodu obaw i strachu o swego męża, korespondenta wojennego, Wojtka Jagielskiego, który stawał wielokrotnie twarzą w twarz ze śmiercią, relacjonując wydarzenia z działań wojennych w Afganistanie, Czeczenii, Gruzji, Osetii Południowej, i nie tylko. W sumie był na 53 wyprawach. Wstrząsająca literatura. Godna polecenia.
A za oknem topniejący śnieg stuka miarowo o szyby. Od czasu słychać głuche uderzenia spadających na ziemię jego ogromnych połaci. Mam nadzieję, że to już pierwsze odznaki nadchodzącej, upragnionej wiosny.
Miłej niedzieli oraz dobrych kolejnych dni, Pani Krystyno.
Serdecznie pozdrawiam.
Ada Pasiniewicz