Najwspanialszy prezent na swoje tegoroczne, osiemnaste dopiero urodziny zrobiłam sobie sama. Jadę do domu, Pani Krystyno! Do najbezpieczniejszego miejsca na świecie, jakim jest dla mnie teatr. Kupiłam bilety i takim oto sposobem Pani urodzinowy "Zmierzch.." stał się również i moim urodzinowym prezentem. To takie piękne.. To tylko jeden z wielu zagranych przez Panią spektakli, z całego mnóstwa. Wyjdą Państwo jutro na scenę Polonii, jak co wieczór. Będą grać, jak zawsze, jak co dzień.. a na widowni będę siedziała ja, może tylko jedna z wielu, dla których ten dzień będzie zupełnie wyjątkowy, dla których cały wszechświat sprzysiągł się, aby mogli w tym dniu być w Pani teatrze. Nie będzie, jak zawsze. Nie będzie, jak co wieczór. Czy to nie piękne? Być może zbytnio wszystko przeżywam. Józef z „Pestki” powiedziałby pewnie, że moja przesadna egzaltacja, której nauczyłam się od Agaty, jest nie do zniesienia. Swoją drogą.. urodziłam się miesiąc po premierze „Pestki” w Pani reżyserii. Małe ze mnie dziecię, stąd to wszystko! Stąd ta radość!
Pozdrawiam Panią, Pani Krystyno, najserdeczniej, uciekam śnić i wyspać się przed jutrzejszymi 350 kilometrami, które dzielą mnie od Pani teatru. Jak pięknie to pisać.. Do zobaczenia!