Historia jednego konkursu.

Tutaj kierujcie pytania do mnie, na które postaram się odpowiedzieć w miarę możliwości.

Historia jednego konkursu.

Postprzez ada1972 Wt, 05.02.2013 17:34

Szanowna Pani Krystyno,

W dniu wczorajszym moja siostrzenica Zosia zwróciła się do mnie z prośbą:
- Adzia, pomożesz mi w jednej sprawie.
- Oczywiście Zosiu, że Ci pomogę.
- Bo chodzi oto, że wygrałam nagrodę w konkursie, ale napisali mi w mailu, że nagrodę trzeba odebrać osobiście. W Warszawie.
- Zosiu, do Warszawy to nie pojedziemy, ale czy w tym mailu podali jakiś telefon kontaktowy? Mogę zobaczyć tego maila?
-Tak. Skopiuję ci maila do Worda.
- Ok.
I faktycznie, był to mail mniej więcej o treści: Informujemy Panią, że wygrała Pani zestaw książek „Magic Molly”. Po odbiór nagrody proszę się zgłosić osobiście z dowodem osobistym do naszego biura. Poniżej dane kontaktowe i numer telefonu z nr kierunkowym do Krakowa.
Mówię do Zosi – To jest numer telefonu do Krakowa. Zaraz zadzwonię. Ale co to był Zosiu za konkurs?
- Trzeba było napisać opowiadanie, historię, jaka się przydarzyła, i w której bohaterem będzie ulubione zwierzę.
Zadzwoniłam, ale pani od konkursu już nie było. Za to inna miła pani poinformowała mnie, że pani, która zajmuje się konkursem będzie jutro między ósmą a szesnastą.
Zosia w dniu dzisiejszym z samego rana wysłała mi sms-a z pytaniem, czy pamiętam o konkursie. Odpisałam, że oczywiście pamiętam i już dzwonię.
Przedstawiłam się pani od konkursu, wyjaśniłam, że jestem ciocią Zosi J., która wygrała nagrodę i chciałam się dowiedzieć jakie są możliwości, by mogli Państwo przesłać tą nagrodę pocztą lub kurierem. Oczywiście jeśli trzeba, koszty przesyłki pokryję.
- A dlaczego jest problem z osobistym odbiorem nagrody? – pyta pani.
- Bo nie jesteśmy z Krakowa. Mieszkamy w Dzierżoniowie, w woj. dolnośląskim.
- Ale wie pani, co? Ten konkurs był ogłoszony dla osób z naszego terenu.
- Naprawdę? Nie wiedziałam. Zosia mnie poinformowała, że wygrała nagrodę i poprosiła, abym do Państwa zadzwoniła w tej sprawie. Szczerze mówiąc nie wiedziałam, że brała udział w tym konkursie. Może po prostu nie przeczytała regulaminu. Ona często angażuje się w różnego rodzaju konkursy.
- A ile Zosia ma lat?
- Dziesięć.
Usłyszałam przez chwilę ciszę w telefonie, a zaraz potem zdumiony głos:
- Ale wie pani, co? Ten konkurs był przeznaczony dla osób pełnoletnich.
Moje zdumienie rosło chyba proporcjonalnie do zdumienia pani po drugiej stronie telefonu, o czym szczerze jej powiedziałam. Na szczęście okazała się być niezwykle wyrozumiała i stwierdziła:
- No, dobrze. Nie będziemy robić dziecku przykrości. Książki oczywiście wyślemy, tylko proszę, aby przesłała mi pani na maila swój adres. Oczywiście, zgodziłam się z radością, podziękowałam i po chwili wysłałam swoje dane adresowe, zapewniając o swojej pełnoletniości. Po chwili dostałam zwrotnego maila, że nie ma sprawy, i że książki zostaną wysłane w dniu jutrzejszym. Po szczęśliwym finale sprawy, weszłam na stronę organizatora, aby zapoznać się z regulaminem. Oczywiście, konkurs był przeznaczony dla osób pełnoletnich i regulamin przewidywał trzy nagrody dla trzech zwycięzców w postaci zestawu książek dla dzieci o tematyce zwierzęcej.
Czekamy teraz na przesyłkę z zasłużoną nagrodą… :)

Tak to jest, jak ma się w domu samodzielne, niezależne pociechy…

Dobrych dni, Pani Krystyno.

Serdecznie pozdrawiamy.

Ada Pasiniewicz i Zosia J.
Avatar użytkownika
ada1972
 
Posty: 285
Dołączył(a): Śr, 29.02.2012 18:49
Lokalizacja: Dzierżoniów

Re: Historia jednego konkursu.

Postprzez Krystyna Janda So, 09.02.2013 00:03

Gratulacje i pozdrowienia i dla Zosi i Pani. Ukłony dla talentów Zosi.
Avatar użytkownika
Krystyna Janda
Właściciel
 
Posty: 18996
Dołączył(a): So, 14.02.2004 11:52
Lokalizacja: Milanówek


Powrót do Korespondencja