Postanowiłam i ja sięgnąć po tę książkę. I utwierdziłam się jedynie w przekonaniu, że nie muszę czytać wszystkiego, za czym idą tłumy i co jest wykupowane z księgarń... Język fatalny, sama historia może i fajna, bo nie jesteśmy do takich książek przyzwyczajeni, ale ubranie tego w słowa tragiczne. Na każdej stronie po kilka/kilkanaście razy o "zarumienieniu " lub "zaczerwienieniu" się bohaterki, co w pewnym momencie doprowadzało mnie do śmiechu już. A jak przeczytałam sformułowanie: "czy nie tak właśnie robią CHŁOPACY"? to krew się we mnie zagotowała. Pozazdrościć tylko wydawnictwu korekty i poprawnego języka.
No cóż, chyba jestem przyzwyczajona do innego typu literatury...
Pozdrawiam!