W sobotę wysłuchałam wywiadu z Panią, który odbył się 02.11.12r. Powiedziała Pani, że strasznie łatwo się umiera. Że nie wyobrażamy sobie jak łatwo. Przypomniałam sobie te słowa dzisiaj. Parę godzin temu koleżanka zadzwoniła do mnie, że mój kolega, który miał 16 lat i z którym chodziłam do podstawówki, gimnazjum, wczoraj umarł. Nawet teraz wydaje mi się to takie banalne. Nie mogę uwierzyć. Jechał ze swoim starszym kolegą samochodem i wjechali w mur kościoła. I tyle... Moja inna koleżanka, jak dostała rano smsa, to myślała, że to są jakieś głupie żarty. Przecież to był ten Ernest, który siedział w ostatniej ławce i był zawsze pogodny. Kto by pomyślał...
Nie chcą zabierać Pani dużo czasu. Nie wiem, czy powinnam o tym pisać, ale mam jakąś taką dziwną potrzebę powiedzenia o tym.
Pozdrawiam (to słowo brzmi dzisiaj jakoś banalnie)
Michalina.