Pani Krystyno,
chciałam zapytać czym podyktowane jest ograniczenie sprzedaży wejściówek? Oczywistą sprawą jest, że kiedy wszystkie miejsca na sali są zajęte, wszystkie bilety wykupione, to teatr ze względów bezpieczeństwa nie może sprzedać nieograniczonej liczby wejściówek. Podczas gdy bilety nie zostały sprzedane, a teatr nie chce sprzedać dwudziestej pierwszej wejściówki, to to jest dla mnie dziwne. Grupy ludzi odchodzą od kas, nie zostawiając 30 zł, a aktorzy grają do połowicznie pustej sali. Ja rozumiem, że chcieliby Państwo może, aby ludzie mający pieniądze w portfelu nie kupowali wejściówek tylko bilety (fakt, czasem tak się dzieje, że te bilety są kupowane), jednak co mają zrobić ci, którzy nie mają tych pieniędzy? Kiedy powstawał teatr Polonia obiecywała Pani, że dla wszystkich znajdą się w tym teatrze miejsca - i dla biznesmena i dla studenta... O której godzinie trzeba ustawić się po wejściówkę aby załapać się do pierwszej dziesiątki? Po co stać godzinami pod kasami, skoro spektakl nie ma obłożenia? Przecież w tym czasie można zrobić wiele innych, ciekawych rzeczy... Ja już się nastałam w kolejkach po papier toaletowy, nie chcę aby te czasy wracały. Jeśli coś nie jest konieczne, to po co to robić? Ktoś kto uwielbia ten teatr i chce obejrzeć wszystkie spektakle, a niektóre nawet dwa lub trzy razy, musiałby niejednokrotnie zostawić w teatrze połowę pensji, jeśli nie jest ona wysoka. Może nie chodzić do teatru, lub chodzić rzadziej... ale chyba nie o to chodzi...
Mam nadzieję, że uda się naprawić jakoś ten system wejściówkowy... A póki co spróbuje dziś jeszcze raz kupić wejściówkę na Seks dla opornych. Pozdrawiam, naprawdę, najserdeczniej!