Są pewnego rodzaju programy unijne, w których istnieje takie pojęcie jak "wartość dodana". Wykazując ją, zwiększa się szansę na otrzymanie dofinansowania, poprzez wskazanie jakiegoś rodzaju innowacyjności, czy "wyjątkowości" projektu. I tu nasuwa mi się pewnego rodzaju analogia do Pani twórczości, czy działalności.
W tym, co Pani proponuje jest zawsze wartość dodana. Można to ładniej nazwać, hmmmm... "nadwartością". Odkąd pamiętam, kojarzę Panią właśnie z taką nadwartością... Czy to w rolach filmowych, teatralnych, publicystyce... Ma Pani niesamowitą intuicję i zdolność wynajdywania i przekazywania publiczności, widzom, czytelnikom tych nadwartości....Sądzę, że dlatego Pani teatry mają zawsze pełną widownię. Ludzie czują instynktownie, że Pani naprawdę zależy na tym, by powiedzieć im coś ważnego. A poza tym Pani przekaz jest zawsze na najwyższym poziomie i z najwyższą klasą. Wierzę, że środowisko może mieć to Pani za złe, bo niewykluczone, że większość z jego przedstawicieli stając na palcach i prężąc się ze wszystkich sił nie jest po prostu w stanie dokonać tego, co Pani. Ale na szczęście są też w tym środowisku osoby niezwykłe, które odnoszą się do Pani z ogromnym szacunkiem i bardzo Panią cenią. Wymienię chociażby Pana Andrzeja Wajdę, czy Pana Jerzego Stuhra...
Oni są także Nadwartością sami w sobie. Więc jeśli tak wybitne osobowości są z Panią, odbiorcy Pani sztuk wszelakich także są z Panią, to kto jest przeciw?... Proszę więc nadal zażywać kolejne tabletki awiomarinu: cztery, pięć, lub jeśli trzeba więcej, chodzić nadal w za ciasnych butach, chociaż sprawiają ból zanim je się rozchodzi. Ja też tak robię... Działa.... Pozdrawiam serdecznie.
Ada
PS.Czy w Gdańsku przed spektaklami również zaaplikowała sobie Pani śledzia w oleju?...Pomogło...?
