Kochana Pani Krystyno!
Ja na dwa słowa, chciałam tylko napisać, że wokół szaro i smutno, miałam wczoraj po prostu upiorny dzień...Tak, zły to mało powiedziane . A dziś z samego rana czytam dziennik Pani i co: ta uwaga o puderniczkach, śmiałam się jak głupia do komputera, chciałoby się powiedzieć sama w pustym domu, ale nie, był ze mną mój pies, a dokładnie suczka o imieniu Ida .No,ale do rzeczy, za jakiś czas, o godzinie 11.30 włączyłam TVP Historia a tam cudowna rozmowa Pani Beaty Tyszkiewicz z Panią. Pełno w niej Pani niesamowitego uśmiechu i zwyczajnych-niezwyczajnych historii, torebkowych i innych... Gdy ja myślę o swoich torebkach to pierwsze co mi przychodzi na myśl to: znów zapomniałam. Niezliczoną ilość razy zapominałam o torebce, zostawiając ją w przeróżnych miejscach, ale zawsze do mnie wracała. Zawsze ktoś zauważył i podbiegł do mnie, wyszedł za mną z tą moją torebką. Bardzo to miłe i tak dobrze mówi o innych, a przynajmniej o "tych innych", którzy za mną wybiegali. Jednak jestem, tak jak Pani bardzo przesądna i może nie powinnam o tym pisać, żeby nie zapeszyć... A właśnie zostawilam ją tj. torebkę także na dachu samochodu, widocznie mi przeszkadzała przy wsiadaniu i nawet odjechalam z nią kawałek, ale prędko się spostrzegłam i ocalała. Na szczęście. W przeciwienstwie do tych Pani scenariuszy .
I tak oto za Pani sprawą znacznie poprawił mi się humor. Nie wiem, który to już raz. Dziękuję.
Dziś z miłą chęcią powrócę raz jeszcze do "Klubu kawalerów" a w środę uwielbiana "Biała bluzka". Aż chce mi się zakrzyknąć słowami Mistrza Wojciecha Młynarskiego: " Pani Krysiu...kocham Panią!..Wszystko...". W tym tekście było chyba "Panno Krysiu" mam nadzieję, że Mistrz mi to wybaczy . I Panią przepraszam za taką spontaniczność, poufałość, ale to nie sen, to jest szczera, najszczersza prawda.
Do zobaczenia już w środę
Ewa Sobkowicz