Droga Aktorko!
Jaki przykry artykuł we "Wprost" z tego tygodnia ! O roli Marii Curie-Skłodowskiej w filmie. Cieszę się, ze ten film powstanie, bylo to Pani marzeniem.
Nie wiedziałam, ze o rolę tę walczyła także p.Szczepkowska...I ona się podobno skrupulatnie też przygotowywała przez rok - bo miała jakieś obietnice zagrania. Poprawiała scenariusz...
Autor artykułu przyznaje jednak, ze pisemnej umowy żadnej nie miała...Smutne, ze dwie ulubione moje aktorki (przepraszam, autor arykułu podkreśla, ze Panie się nie lubią) - tak się zaplątały znów...
No, cóż : producent, reżyser mają prawo zmienić zdanie (o rolę Scarlett O' Hara walczyło kilka aktorek), jednak myślę, że trzeba przed podjęciem wyzwania jaką jest taka rola, przed podjęciem trudu czytania wszystkiego na ten temat, słowem - przed zaangażowaniem się w sprawę - nalezy może PODPISAĆ jakieś zobowiązanie z producentem, rezyserem ? Nie znam się na tym, nie wiem czy coś takiego wogóle się praktykuje.
Mogę sobie jednak wyobrazić , przy całej olbrzymiej wrażliwości (nad-?) aktorów - to uczucie rozgoryczenia u p.Szczekowskiej- że jednak nie ja....
Dla aktorów gra w filmie, sztuce - jest jak tlen potrzebny do życia - więc rozumiem rywalizację o rolę. Tyle, ze chyba ze strony producenta (rezysera?) zabrakło tego zrozumienia, jakiejś empatii...Żeby niepotrzebnie nie zwodzić....
Cenię aktorstwo OBU pań, na pewno każda z Pań zagrałaby tę rolę inaczej, ale świetnie.
Decyzja została podjęta,i na pewno obejrzymy z mężem film z Panią w tej roli, będziemy niecierpliwie czekać na realizację.
Mąż wczoraj skomentował artykuł krótko (jest dyrektorem ) : "nie ma umowy - nie ma rozmowy, nie ma sprawy. Po co cały ten artukuł i bicie piany?" Mnie jest jednak trochę smutno....za sposób załatwienia tego.
Usmiechamy się oboje do Pani.