rzeczpospolita

Tutaj kierujcie pytania do mnie, na które postaram się odpowiedzieć w miarę możliwości.

rzeczpospolita

Postprzez nat Śr, 30.03.2011 13:34

Jak dobra znajoma
Anna Bugajska 30-03-2011

Obrazek

Rozmowa z Krystyną Jandą

Międzynarodowy Festiwal Sztuk Przyjemnych i Nieprzyjemnych to według wielu opinii jeden z najważniejszych przeglądów teatralnych w Polsce. Jest dla pani ważny?

Krystyna Janda: O, tak. Zdobyłam na tym festiwalu dwie nagrody, tym cenniejsze, że otrzymałam je w wyniku ankiety przeprowadzanej wśród festiwalowej publiczności. Prezentowaliśmy spektakle Teatru Polonia i Och-Teatru na tym festiwalu kilka razy. Przedtem, kiedy jeszcze byłam w zespole Teatru Powszechnego, także wielokrotnie tu grałam. Jadę do publiczności FSPiN z radością – i wiem, że będę przywitana jak dobra znajoma.

Jakie znaczenie mają takie festiwale dla środowiska teatralnego i dla widzów?

Dla widzów ma znaczenie bardzo duże. Wydaje mi się, że publiczność czeka co roku na ten festiwal, w każdym razie liczba widzów i ich reakcje o tym świadczą. Podobnie jak liczba wypełnionych ankiet, osób głosujących na spektakle. Powiedziałabym, że dla środowiska ma znaczenie takie jak kilka innych festiwali odbywających się Polsce. Ale w przeciwieństwie do wielu innych łódzki FSPiN ma już dziś długą tradycję, jest znany – i to jest nie bez znaczenia dla występujących na nim artystów.

Czym, pani zdaniem, wyróżnia się właśnie ten festiwal?

Dla mnie znaczenie ma to, że zawsze dobór prezentowanych spektakli jest naprawdę wyborowy. Nieprzypadkowy. No i to, że widzowie głosują na wybranych aktorów, wyróżniają tym samym konkretne role w spektaklach prezentowanych na tym festiwalu.

Rzeczpospolita
____________________________________________________________________________________________

A za parę godzin "Ucho...", tym razem w Poznaniu, tym razem z mamą. Ciekawa jestem jej reakcji...
Pozdrawiam serdecznie.

N.

...

Żeby nie namnażać postów dopiszę parę słów już po Uchu, tutaj.

Na wstępie przyznam się, że jestem chyba teatralną czy raczej "publicznościową" terrorystką. No nie znoszę, organicznie nie cierpię, jak na spektakl przychodzą ludzie, którzy kompletnie nie zwracają uwagi na fakt, że nie są sami na widowni. Gasną światła, aktor - w tym przypadku Pani - jest już na scenie, a nad uchem słyszę jak ktoś dopiero, z wolna, kończy rozmowę telefoniczną, inna pani kontynuuje radosną i żywą opowieść o perypetiach u fryzjera, teatralnym szeptem, jak na teatr, ale niekoniecznie na dobre wychowanie, przystało... A mnie roznosi od wewnątrz i muszę się bardzo pilnować, żeby się nie odwrócić. Zawsze sobie tłumaczę, że w końcu młodsza jestem, więc pewnie zareagują na zwrócenie uwagi alergicznie, po co robić kwas.. Ale kiedyś chyba sobie nie odpuszczę. Byłam na skraju samozaparcia w milczeniu, kiedy ta najbardziej uciążliwa pani, po raz czwarty od momentu gdy tylko zaczęło przygasać światło na końcu, próbowała wszystkich przekonać - na głos! - że już teraz, zaraz, w tej chwili jest koniec i trzeba bić brawo. Do tego lekcja tańca i rytm cza-czy na naszym suficie. Pech, że z komfortowej Auli Artis trzeba było się ewakuować do tego nieco zapomnianego budynku. Aj ten nasz Muzyczny, zawsze mam tam jakieś przygody. Dziś musiałam przez cały antrakt szukać bukieciku dla Pani, który zostawiłam w kasie odbierając wcześniej bilety, bo mimo zapewnień, że trafi do zbiorczego wiaderka w szatni, nikt nic o nim nie wiedział. No ale finalnie okazało się, że ponoć dotarł inną ścieżką. Ale już, nie o tym miało być.

Byłam na tym spektaklu po raz...czwarty bodajże. Za każdym razem z kimś innym, komu ten kawał fantastycznego aktorstwa, sztuki, chciałam pokazać. Tym razem z mamą.
Zawsze po wyjściu z kina czy teatru, długo rozmawiamy o historii, w której przed chwilą pośrednio uczestniczyłyśmy, dziś... Siedzimy w tej chwili obok siebie, jeszcze przed chwilą próbowałam podtrzymać rozmowę, ale dotarło do mnie, że nie teraz, nie dziś. Mówiąc kolokwialnie, mama wbita w fotel. Przyznała jedynie, że choć była przygotowywana przeze mnie na sporą dawkę różnych emocji, to otrzymała ich jeszcze więcej, a to, w połączeniu z Pani genialną grą, sprawiło, że tak od razu nie jest w stanie wyartykułować swojego, niewątpliwie, zachwytu. I że podziwia mnie, że jestem w stanie oglądać to po raz kolejny.
Też się sobie na początku dziwiłam. Ale zrozumiałam, że jest to dla mnie ważny spektakl. Stawia mnie do pionu. Przywołuje do porządku, gdzieś w metaforycznym, a czasem dosłownym sensie przypomina, że nie warto robić dramatu z błahostek i że trzeba się cieszyć każdą chwilą, bo to, że w tej chwili jest dobrze, a przynajmniej nie jest źle, to nie znaczy, że tak będzie. Za pierwszym razem zwróciłam głównie uwagę na ten wymiar dosłowny, na to o czym dosłownie mówi spektakl, Tonka. Na koszmar wojny, z racji tego, czym się zajmowałam na studiach interesowało mnie też to studium PTS. Potem zaczęłam wyciągać wiele dla siebie, łapać tę warstwę z przesłaniem dla nas wszystkich.
A poza wszystkim, mam po prostu nieskrywaną radość z oglądania pani w tej roli. Właściwie źle, "Panie W roli" to złe określenie. Pani się totalnie skleja, scala z graną postacią. I po prostu jest Tonką, a nie gra Tonkę. To zresztą żadne odkrycie, bo jest tak praktycznie zawsze, przy każdej roli. Ale tutaj szczególnie uwielbiam tę grę emocjami publiczności. Od salw śmiechu - czasem niekoniecznie na miejscu - po totalną ciszę, totalną i przejmującą. Fenomenalne. Nieustannie mnie to porusza.
Poza wszystkim, lubię wychodzić z teatru z czymś. Z czymś, o czym chcą nie chcąc myślę. A dzięki Pani grze, emocjach jakie Pani generuje, atmosferze jaką stwarza - to znów nie tylko moja opinia - choćby opowiadała Pani o zeszłorocznym śniegu, też pewnie byśmy się nad nim zastanowili.
Tym optymistycznym akcentem zakończę przydługi wywód, który programowo miał być krótki.

Bardzo dziękuję za dzisiejszy wieczór. W imieniu swoim i mamy. Mój przedostatni w rodzinnym gnieździe.
Teraz do zobaczenia w Warszawie, już się nie mogę doczekać "32 omdleń".
Serdeczności Pani Krystyno,

Natalia
w szeregu biegniesz kilka lat,
a potem - jazda w boski sad!
Avatar użytkownika
nat
 
Posty: 3038
Dołączył(a): Cz, 22.01.2009 14:19
Lokalizacja: W-wa/Poznań

Re: rzeczpospolita

Postprzez Krystyna Janda Cz, 31.03.2011 07:21

Och, bardzo dziękuję za ten list. bardzo dziękuję. Pozdrawiam i panią i Mamę. Do zobaczenia. Lubię grać tę Tonkę , ja też sie jakby z nią spotykam a nie ją gram. Ukłony
Avatar użytkownika
Krystyna Janda
Właściciel
 
Posty: 18996
Dołączył(a): So, 14.02.2004 11:52
Lokalizacja: Milanówek


Powrót do Korespondencja