Kochana Pani Krystyno
Piękne widoki za Pani oknem. U mnie podobnie. Pięknie, może i filozoficznie...nawet w ramach sportu i dotlenienia lubię odśnieżać...ale nie lubię zimna...ciągle mi zimno...brrrr.
Piec w naszym domu też okazał się strasznym węglożercom...młodym zawsze ciepło, to oszczędzają, a ja robię partyzantkę i jak nikt nie widzi to biegam do kotłowni i podkręcam temperaturę .
Ech, gdybym mogła teraz zamienić się w niedźwiedzia...i tak aby do wiosny...
No ale, podchodząc do sprawy filozoficznie...nie fotografowałabym tych pięknych widoków i kto dbałby o koty...mam już trzecią znajdę...ludzie są okropni...
Piec żre...koty też...ciężko będzie na przednówku...
No cóż, nie zbyt dużego śniegu, nie zbyt dużego mrozu życzę. Bogatego Mikołaja ( bo to jutro 6 grudnia!) i aby do wiosny Pani Krysiu!
Z ukłonami czasami marudząca Zuzanna