Kochana Pani Krystyno,
Ucieszyłam się dziś wieczorem "widząc" Panią tu..
a bałam się już , że Panią terroryści porwali
Odnosząc się do Pani odpowiedzi dodam tylko, że doniosę jeśli tylko zajdą u mnie te zmiany..
i tak, postaram się czynić zgodnie z własną ochotą..
Ponadto życzę udanych spektakli w Bytomiu i przesyłam informację prasową na ten temat:
----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Bytom. Janda-Shirley na scenie Opery Śląskiej
Czy jest na świecie ktoś, kto z większym wdziękiem potrafi zwierzać się kuchennej ścianie niż Krystyna Janda w roli Shirley Valentine?
zdj. Robert Jaworski/mat. teatru
«Widzowie dali już odpowiedź. Oglądają monodram Krystyny Jandy przez 20 lat z niesłabnącym zainteresowaniem, niektórzy nawet po kilka razy. Fenomen tego przedstawienia bierze się z kilku powodów. Po pierwsze angielski dramaturg Willy Russell napisał rzecz wedle najlepszych reguł scenicznego rzemiosła - opowieść Shirley balansuje na granicy śmiechu i poważnej refleksji, daje aktorce spore pole do improwizacji i ma świetnie dawkowane napięcie. Po drugie premiera tej sztuki, w reżyserii Macieja Wojtyszki, przypadła na czas, gdy w Polsce kobiety na serio zaczęły walczyć o równouprawnienie. Nie obywatelskie czy polityczne, ale to codzienne, domowe, krótko mówiąc: o partnerskie relacje w rodzinie.
W monodramie Russella dokładnie o to przecież chodzi. Rzecz w tym, że jego bohaterka nie poprzestaje na narzekaniu i nie obwinia całego świata o swoje kompleksy. Ona po prostu któregoś dnia zostawia przyjaciółkę-ścianę, męża, dzieci i bierze swój los w swoje ręce.Po trzecie wreszcie,przedstawienie wciąż jest zabawne i mądre jednocześnie, bo Krystyna Janda gra Shirley z takim temperamentem i prawdopodobieństwem, że trudno się oprzeć pokusie spotkania bohaterki na kolejnym spektaklu.
I właśnie mamy taką okazję 2 i 3 października (w sobotę o godz.19.00 i w niedzielę o godz.17.00) na scenie Opery Śląskiej, pojawi się Krystyna Janda i jej Shirley Valentine.
Znów padnie słynne zwierzenie: "Po czterdziestce to tak jakby już wszystko było i nic człowieka nie rajcuje. Tylko, że u mnie to szybciej poszło! Ja to się tak czułam jak miałam dwadzieścia pięć!". No i ta pointa: "Shirley, masz dopiero czterdzieści dwa lata, jak to cudownie! Tylko się uczyć.
Bytom Opera Śląska
Sobota, 2.10 godz. 19.
Niedziela 3.10, godz. 17.
bilety-od 80 do 130 zł. /»
"Kobieta wyzwolona"
HW-M
Polska Dziennik Zachodni nr 230
01-10-2010
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
A w kwestii "Piosenek z Teatru "w Łodzi znalazłam co następuje:
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Krystyna Janda zaśpiewa w Łodzi "Piosenki z teatru"
aktualizacja: 2010-10-03 07:52:20
W Święto Odzyskania Niepodległości, na deskach Teatru Wielkiego, piosenki Agnieszki Osieckiej, Jeremiego Przybory i Wojciecha Młynarskiego w nowej aranżacji zaśpiewa Krystyna Janda.
"Piosenki z teatru" to koncert, na który składają się piosenki z przedstawień teatralnych: "Białej bluzki" Agnieszki Osieckiej, "Kobiety zawiedzionej" Simone de Beauvoir oraz "Marleny" Pam Gems. Reżyserem tych wszystkich spektakli jest Magda Umer.
W trakcie koncertu usłyszymy przeboje takie, jak: "Johnny", "Moje blond maleństwo", "Na zakręcie" i "Czego mogę sobie życzyć?", "Wariatka tańczy". Wszystkie piosenki w znakomitych tłumaczeniach Jeremiego Przybory i Wojciecha Młynarskiego, a autorem aranżacji jest Wojciech Borkowski.
Całość spektaklu przepleciona jest rozmową artystki z publicznością, opowiadaniem anegdot, strzępkami wspomnień, osobistą refleksją na temat teatru i śpiewu, genezy jej spotkania z każdą z zaśpiewanych piosenek.
Krystyna Janda śpiewająca to zjawisko dość unikatowe, sama aktorka uczciwie przyznaje, że śpiewanie nie jest jej najlepszą stroną. Krystyna Janda jednak jest prawdziwą artystką, jest profesjonalistką w każdym calu. W dialogu z publicznością jest wybitna. Wychodzi na scenę i czuć, że oddaje część samej siebie.
Uważam, że w lawinie taniej rozrywki warto wybrać się na koncert, by przez prawie 1,5 godziny obcować z prawdziwą sztuką.
Adam Sęczkowski
http://www.wiadomosci24.pl/artykul/krystyna_janda_zaspiewa_w_lodzi_piosenki_z_teatru_162439.html
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
A na temat KOZY:
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Och-psychodrama czyli kto się boi Kozy?
Joanna Derkaczew
2010-10-05, ostatnia aktualizacja 2010-10-05 17:03
Spektakl Kasi Adamik i Olgi Chajdas w Och-teatrze "Koza albo kim jest Sylwia?" z mocnym tekstem Edwarda Albeego to tragiczna migawka z rozpadu związku idealnego
Skoro cała tajemnica intrygi zdradzona jest już w tytule, to o co chodzi? Sylwia to koza i już. Nikt tu niczego nie ukrywa. Nawet sam główny bohater Martin (Piotr Machalica) od początku spektaklu powtarza żonie Stevie (Maria Seweryn) i przyjacielowi Rossowi (Bartek Topa), że ma romans z kozą. Nie ma mowy o żadnym suspensie, zaskoczeniu, niespodziance. Ale czy rzeczywiście? Edward Albee amerykański mistrz dramatów z życia małżeńskiego, ma zwyczaj umieszczać w tytułach zmyłki i pułapki. Jego słynne "Kto się boi Virginii Woolf" to przecież nie opowieść o straszącym po domach duchu pisarki, a "The Three Tall Women" (inny przebój anglojęzycznych scen) nie dotyczy problemów z akceptacją własnego wzrostu.
Także "Koza albo kim jest Sylwia" to tylko pozornie zaproszenie do dyskusji "jak poradzić sobie z zoofilią męża/ojca/przyjaciela". Albeego nie obchodzą prawa zwierząt. Bada raczej to, co w życiu najbardziej intymne, dojmujące, a przecież zwyczajne. Sprawdza, dlaczego w idealnym, fantastycznie funkcjonującym małżeństwie dojrzałych ludzi może pojawić się problem niewyrażalny, monstrualny, niewyobrażalny. Jak kulturalna, zwariowana na swoim punkcie para może nagle znaleźć się w sytuacji, gdy pęka szkło, leje się krew, a nastoletni syn (Radosław Jamroż) płacze przerażony w swoim pokoju?
Tekst Albeego to krwawa psychologia, zabójstwa mentalne, rozpisana na sprawne dialogi histeria i paranoja (ukryta według autora pod każdym "normalnym związkiem"). Reżyserki Kasia Adamik i Olga Chajdas prowadzą w stronę katastrofy z bezwzględną konsekwencją. Krok po kroku pokazują, jak wystylizowane mieszkanie słynnego architekta zmienia się w najeżoną rozbitymi szklankami salę przesłuchań i psychicznych tortur. Jak niepoprawnie zakochani małżonkowie nagle rozsypują się wewnętrznie i wzajemnie ranią. Jak odpowiedzialni, tolerancyjni rodzice zapominają o synu, jak łamią się pod ciężarem poczucia krzywdy. Piotr Machalica jako "ten winny" zapada się, wbija coraz głębiej w stupor. Podaje głowę do ścięcia, powściągliwie odpowiada "tak/nie" na wszystkie oskarżenia oszalałej z bólu żony. Jednocześnie chroni w sobie jakąś bezcenną pewność. Przydarzyło mu się coś niepowtarzalnego. Pięknego. Coś, co zatrzymało go w biegu, wstrząsnęło życiem. Tragizm sytuacji polega na tym, że tym doświadczeniem nie potrafi i nie ma prawa podzielić się z najbliższymi. Maria Seweryn odbija się od melodramatycznej przesady, by zaraz znaleźć w sobie jakąś pierwotną siłę, okrucieństwo i wściekłość bohaterek antycznych.
Uczestnicząc przez ponad godzinę (wraz z obecnym cały czas w rogu sceny synem) w małżeńskiej kłótni, można mieć poczucie niestosowności, obcowania z cudzymi brudami. W dramacie Albeego na ludzkim pobojowisku pozostają jednak ważne pytania. Czy zrozumieć znaczy usprawiedliwić? A co więcej: wybaczyć? Czy mamy prawo doświadczyć szczęścia, objawienia, przygody życia, jeśli ucierpią na tym inni?
Powstało przedstawienie skromne, ale posiadające ogromną moc rażenia. Zwarte, niemal klaustrofobiczne, ale pozostawiające przestrzeń, w której świetnie mogły ujawnić się możliwości aktorskie Piotra Machalicy i Marii Seweryn.
Och-teatr: "Koza, albo kim jest Sylwia?" Edwarda Albeego, reż. Kasia Adamik, Olga Chajdas, scen. Marta Dąbrowska, muz. Antoni Łazarkiewicz, występują: Maria Seweryn, Piotr Machalica, Bartek Topa, Radosław Jamroż, spektakl można zobaczyć dziś o godz. 20. Bilety od 25 do 55 zł.
Źródło: Gazeta Wyborcza Stołeczna
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
I do kalendarza:
6 października
10:10 (65 min.)
Kino Polska
Doktor Murek
odc. 5 obyczajowy, Polska 1979
###
7 października
17:55 (65 min.)
Kino Polska
Doktor Murek
odc. 5 obyczajowy, Polska 1979
###
8 października
08:45 (105 min.)
TVP HD
Życie jako śmiertelna choroba przenoszona drogą płciową
obyczajowy, Polska 2000 reż. Krzysztof Zanussi
Ps. 1.
1.10 przypomniałam sobie „Rajskie jabłka”...
Tym razem wybrałam sobie miejscówkę.. w loży tzn. na balkonie tzn. antresoli...
A miejsce to darzę sentymentem bo właśnie stamtąd oglądałam SV w 2005...
Ps. 2.
A dziś, tj. 04.10 dokonałam tego trudnego wyboru i "wylądowałam" w końcu na Gali Agnieszki Osieckiej...
Jestem bardzo zadowolona, to był mój pierwszy koncert galowy AO... Wykonawcy pięknie śpiewali..
a jedna z moich faworytek dostała nagrodę, bardzo mnie to ucieszyło A na koniec recital Katarzyny Dąbrowskiej, który reasumując był super, trochę interpretacja początkowych utworów mnie nie porwała, ale jako całość super, no i ten głos.. całkiem w moim guście.. Szkoda, że Pani zabrakło
bo w trakcie dzisiejszego konkursu można było usłyszeć m.in.: "czarne perfumy" i "szukam kogoś na stałe", ale mimo ich uroku.. nie muszę chyba mówić CZYJE wykonanie jest dla mnie naj...
A w piątek setka "Boga"...