Kochana Pani Krystyno,
wczoraj Flamenco namiętnie deszczowe.
Ale mimo to dużo "na widowni" było osób, więcej niż w poniedziałek:
a Pani Iberszer super jest fotogeniczna:
wielka przyjemność patrzeć na kogoś kto robi to co lubi
i robi to z taką pasją
Panowie dali super-czadu:
i widoać było że sprawaiało im to wielką radość:
Obok odbywała się jakaś alternatywna "impreza"
Niektórzy żeby zrobić dobre zdjęcia wkradli się przed I rząd:
... a niektórzy ukryli za słupem:
Niestety nawet ogniste rytmy nie pokonały chmur:
i końcówkę dało się oglądać tylko pod parasolem:
i tańca z kastanietami nie było
ale myślę że to lepiej bo mogły by Panie zęby stracić.
ściskam słonecznie
i z poczuciem humoru
AMC
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
ps. (dziś - środa) oglądałam spektakl, ale też fascynowała mnie publiczność.
siedziałam i patrzyłam kto przychodzi, jak wygląda, jak się zachowuje, jak jest ubrany.
No... tak sobie czasem lubie popatrzeć na publiczność. Patrze też na nich czasami podczas np. takiej SV albo Ucha...jak jest już zgaszone światło. Lubie patrzeć z czaego się śmieją...
no mniejsza z moimi upodobaniami...
W każdym razie, nie będę pewnie oryginalna z moim wnioskiem, ale wie Pani, dobry z Pani człowiek.
Tak jak na nich patrzyłam to niektórzy z widowni z Placu z pewnością nie mogliby sobie pozwolić na przyjście do Teatru, a dla niektórych to może być jedyny spektakl na jaki pójdą w najbliższych latach, może w życiu. Szczególnie wzruszały mnie dzieci, takie dość bym powiedziała zaniedbane, które przyszły popatrzeć na spektakl. I patrzyły jak w magie. I osoby mocno mocno starsze i z ewidentnymi objawami chorób (też tych bardzo nazwijmy 'groźnych') które siadały, siadały, nawet na tych schodkach co są pod filarami i na chwile w ich oczach widać było młodzieńczą radość. To samo w sobie stanowiło oddzielny spektakl. I warto było to przyjść zobaczyć.