Kochana Pani Krystyno,
09.06.2010
Muszę przyznać, iż z każdym kolejnym spektaklem „Białej Bluzki” jestem coraz bardziej poruszona
(aż strach pójść na kolejny , ale uczynię to w przyszłym miesiącu.. to już zaplanowane ).
W środę wyjątkowo poruszyła mnie BB. Tak jakbym „wchodziła w głąb” spektaklu… przybliżała się
do Elżbiety.. Elżuni.. dozgonnej.. nieprzystosowanej.. Marmolady w proszku..
Cudowne są wszystkie nowe piosenki. Trzy z nich znałam już w innym wykonaniu…
(Ja nie odchodzę kiedy trzeba; Jeżeli miłość jest; Orszaki, dworaki), ale Pani je tak pięknie śpiewa…
A na Orszakach myślałam, że mi serce pęknie (albo stanie…) Genialnie, niesamowicie Pani to śpiewa! Chodzi o to, żeby nie być idiotą jest super, a W szeregu jest boooskie, rozkłada mnie Pani tym utworem
na łopatki…
Poza zachwytem nad nowymi piosenkami…. Wyszłam ze spektaklu niezwykle poruszona.. nie do opisania.. jakbym się zatrzymała w czasie.. Przygnieciona… do fotela.. przygaszona.. jakby w innym świecie… wstałam..
ale jakie to było trudne..
Dziękuję.
Rocznice
Mija 6 lat od założenia Fundacji…
GRATULUJĘ I ŻYCZĘ WSZELKIEJ POMYŚLNOŚCI Z CAŁEGO SERCA!
i 7.. od kiedy przychodzę na Pani spektakle..
Dziękuję za ten czas, najpiękniej jak potrafię..
Pożegnanie
Dziś (12.06) uczestniczyłam w jednym z ostatnich spektakli „Szczęśliwych Dni”.. Pamiętam, że to dzięki Pani poznałam Becketta, nigdy wcześniej nie oglądałam żadnej z jego sztuk. Tym bardziej byłam ciekawa tego, co zobaczę na deskach Polonii. Jeszcze przed premierą napisała mi Pani, że to literatura teatralna dla wytrwałych. A więc wytrwałam oglądając 1-2 „Szczęśliwe Dni” rocznie. Bardzo lubiłam ten spektakl, mimo smutku otaczającego go z różnych stron, ale i z nutą uśmiechu Winnie, którego mi będzie brakować…
Dziękuję za dzisiejsze oraz wszystkie moje „Szczęśliwe Dni”.