Droga Pani Krystyno!
Postanowiłam pozostać wierna tej numeracji moich listów w tematach, licząc troszkę może nieskromnie na to, iż stanie się to moim znakiem rozpoznawczym chociaż właściwie powinnam ten list zatytułować po prostu:brawa, brawa, brawa!Miałam wielką chęć napisać do Pani jeszcze wczoraj, jednak miałam trochę kilometrów do pokonania (a właściwie miałyśmy razem z mamą) wobec czego wróciłam ok 1 w nocy.Jednak dla takich przeżyć jak te wczorajsze warto zrobić wiele.Och-teatr zaskoczył mnie już od samego progu ;wszystko dopracowane w najmniejszym szczególe, piękne i takie otwarte, przestronne wnetrza.Uwielbiam takie.Sama scena umiejscowiona nietypowo, jest dużym atutem.Odslonięcie kulis czy też właściwie ich brak spełnia najskrytsze marzenia,pozwala podejrzeć troszkę to, co dotychczas było niewidoczne,przynajmniej dla takiego "cywila" jak ja.
"Wassa..." jest według mnie spektaklem trudnym, ale jednocześnie wartościowym,przenikniętym do szpiku kości skrajnymi ludzkimi uczuciami, ukazanymi tak wyraziście, ostro,że zdają się krzyczeć ze sceny.Może to właśnie wywołało u mnie takie emocje:przeraża,wzrusza,mierzi.Wasa jest dla mnie postacią w gruncie rzeczy bardzo wrażliwą, tylko życie ją tak utwadziło.Tak się w tej sztuce zatraciłam, że jej Wassie współczułam;łzy stawały mi w oczach wielokrotnie'ale przede wszystkim podziwiałam ją za jej wielką determinację i siłę momentami wręcz porażającą.Genialne.Gratuluję wszystkim twórcom, iż udało się uzyskać taki rosyjski klimat sztuki.Co ja będę więcej mówić,owacje na stojąco mówia same za siebie.
Dziękuję za niezapomniane wrażenia i życzę powodzenia
Ewa