Kochana Pani Krystyno,
Miło wreszcie zobaczyć nowy wpis w Pani Dzienniku. Przyznam szczerze, że bardzo mi brakuje Pani pisania, ale czas taki napięty..!
I po takiej ilości informacji... cóż ja mogę powiedzieć
DUŻO DOBREJ ENERGII TELEPATYCZNIE POSYŁAM
I MOCNO trzymam za Panią kciuki w myślach.
Wszystkiego pomyślnego dla Pani i Pani Marii.
Cieszę się bardzo czytając o tylu OCHotnikach
A co do robotników właśnie, przypomina mi się pewna sytuacja.
Otóż parę dni temu temu, wpisując zamówienie właśnie dla jak zwykła to nazywać moja znajoma - klasy robotniczej, pani w recepcji akademika pokazała mi uśmiechnięta jak ładnie produkują się niektóre młode damy, jak je określiła, Zaczynając od Drogi Panie Stolarzu... Jeśli byłby Pan tak miły... poprzez ono [łózko] nie nadaje się kompletnie do użytku, zresztą, może Pan sam sprawdzić (?!) przy okazji smakując pysznej herbatki lub kawy. Z pozdrowieniami.
Oczy miałam faktycznie jak filiżanki. No czegoś takiego ja jeszcze w życiu nie widziałam
A wracając jeszcze do Dziennika, kot, no cóż, chciałabym zobaczyć kaszlącego kota
i mała koloroterapia, może będzie milej
Sił do dalszego dźwigania tego generalnego zamieszania również życzę
i pozdrawiam najserdeczniej jak potrafię
J.
PS. Czymże jest miłość? Filozoficzne pytanie, odpowiedz w procesie... musiałam zapisać. Dziękuję. Niby się wie, ale błędy niestety wciąż.