Witam Pania bardzo serdecznie! Jeszcze nie pisalam do Pani. Duzo gownie czytam forum i musze powiedziec ze od dawien dawna rozbawia mnie niejaki Andriej Lepper, ktory w dziale "listy do KJ" w zargonowy sposob pisze do pani w imieniu wszystkich, albo prawie wszystkich forumowiczow. I tak sobie pomyslalam, ze bede te listy wysylac do Pani aby Pani ocenila talent niejakiego Leppera. A oto list:
Mnie prawde mówiąc tyż wkurza, że ktoś jakimś dekretem każe mi być w żałobie.
Jedyne co mogie pomyśleć to tylko - szkoda mi ich. Nic więcej. Tak jak szkoda
mi obcych mnie ludzi umierających w hospicjach, na drogach czy ze starości.
Ale nic więcej. W sensie empatii. I to dość abstarkcyjnej, bo jednak myśli siem
o zupełnie nieznanych ludziach wtedy. Nawet siem nie miało pojęcia o ich istnieniu.
Tak jak któryś z umarłych górników pewnie nie miał pojęcia kim był Edward Kłosiński,
a może nawet nie kojarzył KJ. I żałoba narodowa, bo zmarł EK?
Można by oczywizda długo rozprawiać co jezd ważniejsze z punktu widzenia państwa
jako organizmu. Świetne skadrowanie KJ w "Człowieku" czy tona węgla, która pozwala
przeżyć zime jakiejś rodzinie.
Ale rozchodzi mnie siem o cosik inszego w liście doktorki.
Zestawienie śmierci jednej osoby spowodowanej czymś "naturalnym" jak np. choroba
ze śmierciom kilkunastu czy kilkudziesięciu ludzi naraz w wyniku tragicznego wypadku.
Każda śmierć jezd jednakowo ważna oczywizda i nie kce licytować siem, która ważniejsza.
Chodzi o skale, która powoduje myślenie w kategoriach narodowych, a nie jednostkowych.
Chiba że chodzi o kogoś takiego jak JPII. No, ale tu to chiba nikt nie miał wątpliwości,
żeby wprowadzać żałobe narodowom, choć moim zdaniem trwała stanowczo za długo.
To z punku widzenia katolika piszem, bo ludzie innego wyznania albo niektórzy ateiści
wiadomo, że w ogóle takom żałobe mieli w nosie. I to ich zresztom niezbywalne prawo.