Kochana Pani Krystyno,
Co to był za wieczór, co to były za chwile! FE - NO - ME - NAL - NE!
Była Pani... (JEST!) tak wspaniała, że słów mi brak...
Policzki aż mnie bolały od śmiechu... a obok jakiś Pan tak się "tarzał ze śmiechu", że myślałam, że zaraz go będzie trzeba reanimować.... już chciałam mu podpowiedzieć: wdech, wydech.... ale na szczęście w spektaklu jest przerwa, bo nie wiem jakby się to skończyło
I akt rozbraja zdecydowanie, rozkłada na łopatki... Czyżby nowe spodenki? No buty to na pewno! przepraszam, ale te brązowe strasznie mi się podobały...
Znajoma zachwycona... zauroczona "bożonarodzeniową opowieścią"...
II akt zaskakuje swoją odsłoną (dla tych co nie widzieli już SV n-razy... ).... Pani jest urocza, porusza... bo oprócz uśmiechu, pojawia się wzruszenie... że może...
I z ust koleżanki padło na koniec praktycznie jedno słowo: "genialna!" I że musi przyprowadzić swoje przyjaciółki.....
Kolejny raz... jestem pod ogromnym wrażeniem, mistrzostwa, jakiego Pani dokonuje na scenie..
Jak napisałam na wstępie.. słów brakuje...
ale powiem jedno,
nie wyobrażam już sobie mojego życia bez Pani, bez Pani sztuki, Pani ról, Pani teatru...
Dziękuję Najpiękniej...
za ten raj... ja być szczęśliwa, bo moje marzenia być tam gdzie myśleć...
ja być szczęśliwa bo ja się "spotkać" z Shirley...
i dziękuję, że się PANI tak pięknie uśmiechała podczas owacji...