Kochana Pani Krystyno,
przesyłam Pani wielki pakiet pozytywnej energii,
bo ja tu mam orgazm (artystyczny) za ograzmem i orgazmem pogania!
Pani to pewnie była w Amsterdamie w tych wszystkich muzeach, ale ja to zawsze tylko lotnisko Schiphol zwiedzałam na przesiadkach.
A dzisiaj ja to mało nie oszleć ze szczęścia!!
W Rijksmuseum mój ukochany Jan Vermeer. Jak sobie siadłam przed "Mleczarką" to nie mogłam odejść. Jakby nie te przewalające się kolejne osoby to bym siedziała pewnie dalej. Ale mnie ludzie wkurzają...
jakie to ma kolory!
milion razy lepsze niż w książkach gdzie pokazują:
albo:
Przez całą salę "świeci"!
Nawet do Rembrandta się dziś przekonalam. Te obrazy tu są w bardzo dobrym stanie.
Odrestaurowane. Dobrze oświetlone.
Nie takie "pożółtkłe" i ciemne jak te co widziałam w Waszyngtonie. Tamte z National Gallery of Art, Washington, DC zapamiętałam jakoś tak jak odstraszające "jądro ciemnośći". A tu widać że "Straż nocna" 1642 to rzeczywiście "Wymarsz strzelców" i wcale nie nocą! Ładnie sobie Rembrandt tam ukrył swój mały portrecik w tym obrazie a i żonę umieścił.
Wszytkie są takie wręcz jasne. Promieniste. Jakby to słońce wychodziło na nas z obrazu i nas ten promień za chwilę miał musnąć po twarzy!
No i mają bardzo fajne materiały edukacyjne. Pokazują zdjęcia obrazu przed i po odnowieniu i RTG gdzie widać co jest pod spodem, szkic etc. Bawiłam się z tym jak dziecko. Szkoda że w PL rzadko tak fajnie są wystawy opracowane .
Jeśli Pani starszy syn nie widział tych obrazów "na żywo" to niech go Pani wyśle na weekend albo dwa. Co ci holendrzy nie robili zeświatłem i cieniem! Sama Pani wie. To trzeba zobaczyć.
W Muzeum Van Gogha to aż nie wiedziałam gdzie mam iść najpierw
Nie mogłam się napatrzeć na "Żółty dom w Arles":
ten też przez całą salę go widać. Błyszczy. Roświetla. Przyciąga.
a "Pole Zbóż Pod Pochmurnym Niebem" (1890):
Krzyczy. Tupie. Zaczepia.
chyba jeszcze bardziej niż "Gwiaździsta noc z cyprysem" z Museum of Modern Art w Nowym Jorku.
Zdażyłam tylko 1 piętro tego Van Gogha. Jutro jeszcze dwa przede mną.
Bardzo słonecznie o Paini myślę.
Troszkę jednak żałując że do Lądka nie pojadę
Bo z Panią to jak z tymi obrazmi Van Gogha i van Delft. Rozświetla całą sale. I też by się chciało patrzeć i patrzeć.
O matko. ale się rozegzaltowałam.
przepraszam.
obiecuję łyknąć coś na uspokojenie.
A.