Pani Krystyno,
ehhh. tak bezokazyjnie chciałam napisać że dobrze że Pani jest,
bo ja to tak sobie do POLONII chodzę zamiast Apaurin łykać.
Ale co mam zrobić jak mi lepiej z tym spektaklem?
No tak... teraz to już na bank Pani pomysli że mam z głową. No i nawet zapewne słusznie.
ale dzień to miałam beznadziejny. Już pominąwszy te 35 stopni na cmentarzu to tak sie pokłociłam z odwiedzającą mnie matką że wyszłam z domu płacząc.
w taksówce facet pewnie pomyślał że coś mi gorzej pod sufitem. Jak mu się jeszcze w drodze do Teatru kazałam zatrzymać przy Cefarmie i powiedziałam że jak będzie zamknięte to jedziemy na Banacha to już na bank pomyślał że mam ... bo tylko zapytał miękko "Bardzo Pani ta apteka potrzebna?" nadarłam się na niego że "Bardzo!". A ja na prawdę wyskoczyłam tylko po kolejne mazidła i pianki na moje pęchrze, a nie po specyfik na głowę.
A jak już się "inteligentnie" wypowiedziałam Ucho to dla mnie jądro ciemności...
no nic. Ochładzającego przytulaka na upalny dzień załączam.
A i sobie jeden wkładam do podręcznej torebki.
oddalam się od kompuetra. I w celu zaśniecia jeszcze jedno malutkie Campari sobie skosztuje z nadzieją na znieczulenie.
Marzę o bez-dotykowej kołdrze.
A.
ps. ojciec przez telefon poradził mi "Kup sobie gumową ściankę. Bedziesz miała w co kopać". No dobrze że gumową. O prawdziwą wybiłam kiedyś 3 palce.
po-ranny-ps. Trzymam kciuki za zielony dach i za Teatr TV. ILości Energii/pomysłów zazdroszczę.