Odszedł człowiek, którego mądrość podziwiałam. Wielu poetów, filozofów czy teologów mnie drażniło, nie potrafiłam ich arbitralnych refleksji przyjąć jako swoich, nie zgadzałam się z ich ostatecznymi sądami. Z prof. Kołakowskim było inaczej. On niczego nie narzucał, do niczego nie zmuszał. Pytał, wątpił, wskazywał: zobacz, nad tym warto się zastanowić. Mimo, że tak dobrze poznał świat, że tak wiele o nim wiedział, nie tracił radości życia, Jego pełen życzliwości uśmiech sprawiał, że czułam się spokojna. Nie wiem, pod czyim przewodnictwem będę dalej szukać, czyimi wskazówkami się kierować... Dobrze, że pozostały po Nim słowa. Chociaż słowa i aż słowa.
Bardzo Pani dziękuję za szczerość w Dzienniku. I jest mi podwójnie przykro, bo wiem, jak ważny dla Pani był prof. Kołakowski... Pani Krysiu, życzę Pani dużo spokoju. I zdrowia, zdrowia i jeszcze raz zdrowia. Myślę o Pani ciepło.
Nadia