Pani Krysiu,
w Dzienniku super zdjęcie. Ten z prawej to chyba małpo-Tatuś wygląda jakby był całkiem zadowolony.
(ZOO w San Diego)
(Berlin ZOO)
A co do rodziny to mnie dziś dosięgnęła wiadomość że mój kolega z LO przedawkował. Problemy w rodzinie, z rodzicami. Złoty strzał. Znalazła go ochrona w jednym z centrów handlowych w łazience. Już nie żył. I tak jak o tym myślę przychodzi mi do głowy twierdzenie które powatrzam, ale nie spotyka się z pozytywnym przyjęciem. Słowo rodzina samo w sobie jest puste. Nic nie znaczy. To rodzina która stwarza swoim członkom warunki do rozowuju duchowego i stabilizacji emocjonalnej stanowi wratość. Nie taki sam twór rodzina. Nie słowo samo w sobie. Czasem rodzina może więcej zaszkodzić niż pomóc. Kurczowe trzymanie się tego słowa jako świętości to paranoja. Polityków a i dużej części społeczeństwa.
upało-chłodzącego przytulaka załączam
A.
ps.
Jak o nich pisałam malownicze są...
(rak szyjki macicy)
(rak nerki)
(neurobalstoma, znaczy nowotwór mózgu)
prawda że kolorystycznie ładna kompozycja?
znam pare osób co sobie takie podobne zdjęcia na ścianach wieszają bo takie im się wydają ładne.
Mnie wystarczjąco Krzyk Muncha "straszy".
pps. ale mi smutno.
Nie cały rok temu jeden na białaczke umarł. Drugi się zaćpał. Kurczy mi się lista znajomych szybciej niż przypuszczałam... Obaj z mojego rocznika.. znaczy z mojego rocznika już "biorą" (diabli).
Coś tak się czuje że mnie to życie napada, krzyczy, tupie, męczy, zmienia maskę...