Moja Ulubiona Pani Krysiu,
tak się cieszę, że mogłam zacząć dzień od wysłuchania wywiadu z Panią. Lepszej niedzieli, niż niedziela częściowo spędzona z Panią, wyobrazić sobie niepodobna. Nie wiem, na jakiej zasadzie to działa, ale słuchanie Pani wypowiedzi zawsze poprawia mi humor, zawsze uśmiecham się, gdy Panią słyszę. Nabrałam dzięki Pani mnóstwa pozytywnej energii, zmotywowałam się, żeby dzielnie zabrać się za naukę do egzaminu z psychologii. Może dostanę pytanie o wpływ innych osób na osobowość, postępowanie i działanie człowieka, będę mogła wtedy opowiedzieć o Pani, o tym, jak nie wyobrażam sobie mojego życia bez Pani...
Żal mi tylko okrutnie, że nie będzie mi dane nigdy zobaczyć tylu spektakli, o których wspominała Pani w wywiadzie - "Białej bluzki", "Marleny", "Małej...". Ma Pani rację, na tym polega magia teatru, że te chwile są takie ulotne, eteryczne. Ale w przypadku Pani przedstawień ciężko się z tym pogodzić, bo w każdym zaczarowuje Pani, hipnotyzuje tak bardzo, że chciałoby się je zobaczyć jeszcze raz, a potem kolejny, i znowu - i tak w nieskończoność, aż do końca świata i jeden dzień dłużej!
Ściskam Panią mocno,
Nadia