Dzień dobry Pani Krystyno,
W niedzielę byłam po raz kolejny ( chyba trzeci ) na Shirley. Wybrałyśmy się we trzy : moja przyjaciółka ze swoją Mamą i ja. Wszystkie wyszłyśmy pod wrażeniem.
Po raz kolejny sprawiła mi Pani olbrzymią radość tym przedstawieniem i skłoniła do refleksji nad życiem. Shirley ma taki słodko-gorzki smak. Wywołuje śmiech przez łzy. Chyba każda z kobiet może w Niej zobaczyć siebie ... I za każdym razem, gdy ogląda się ten spektakl, będąc na innym etapie życia, zwraca się uwagę na inną sprawę, na inny problem, co innego wywołuje uśmiech, co innego smutek ... C'est la vie.
Jest Pani wspaniała, Pani Krystyno. Dziękuję za to, że Pani jest i że w niedzielę, po spektaklu podczas ukłonów na Pani twarzy pojawił się uśmiech, Pani uśmiech. Shirley i Pani jesteście takim "lekiem na całe zło". Wizytę na SV lekarze powinni przepisywać w tabletkach, na poprawę humoru, na krytyczne spojrzenie na swoje życie ... Ten spektakl, Pani, mają taką dobroczynną moc w sobie, taka energię ...
Pani Krystyno, czy nie udałoby się zarejestrować "Shirley" na taśmie ? Albo choćby zrobić transmisję na żywo w TVP Kultura ? Wiem, że ta stacja już kilka razy tak "przybliżała widzom teatr".
Niedzielna Shirley to było moje piąte przedstawienie w Polonii. Za każdym razem specjalnie przyjeżdżam z Łodzi i cieszę się, że mogę być w Pani i Pana Edwarda teatrze. Dziękuję za teatr, w którym można sie poczuć jak oczekiwany gość. Stworzyli Państwo wspaniałe miejsce. Do zobaczenia wkrótce. Tym razem planuję zobaczyć "Szczęśliwe dni".
Bardzo serdecznie Panią pozdrawiam i życzę niesłabnącej energii. Tak trzymać !
Agnieszka z Łodzi