Naiwnie sądziłam,że w temacie SV to ja jestem mocna.Bo to i znamy się długo i bardzo lubimy.Znaczy ja lubię.Jak mogłam tak pomyśleć?Nic nie wiem,bo się okazało,że wczorajszy spektakl to trzy Mount Everesty,cztery mistrzostwa świata,arcymistrzostwo kontynentów:)Przesadzam?Cóż ,tak myślę.
I dlatego posanowiłam wczorajszy dzień nazwać świątecznie.To nie są moje tylko odczucia.
Światecznie jakoś było bardzo,niby tak samo,a inaczej.Chyba weselej,ale jakoś prawdziwiej.
A Pani najpiękniej uśmiechnięta:)
Zaczynam się martwić o stan ducha niedzielnej widowni,bo jeśli się Pani rozegra bardziej (właściwie nie wiem czy to możliwe,ale zakładam,że tak) to Oni mogą tego nie uźwignąć:)
Znowu mnie Pani odmieniła.
Dziękuję Pani Krystyno.
Barbara