Witam serdecznie,
Co za czas mam... Ostatnio w mej pracy rozgrywa się istna "awantura o basie"... wokół mojej osoby... Ech...
W ramach odstresowania wybrałam się do kina, ale film raczej nie-rozweselajacy... "Ma na imię Sabine", dokument o 38-latce chorej na autyzm i o tym, co opieka medyczna może nam zrobić... Do czego może doprowadzić późna diagnoza i niewłaściwe leczenie...
Po drodze do kina wpadłam oczywiście do Polonii... O matko! Ile ludzi! Ale gładko i szybko zakupiłam bilet na DANCING na 7-ego czerwca... I wszystko zmierza w jednym słusznym kierunku: karmienie mej duszy słodkim zapachem teatru, Tego Teatru z częstotliwością raz na tydzień. Bankowo będę na DANCINGU i na SHIRLEY, w kolejnych tygodniach czerwca myślę o BOGU oraz DOWODZIE...
Ps. 1. A ja ciągle chora... Gardło leczone antybiotykiem a teraz jeszcze zapalenie spojówek...
Ps. 2. Bardzo dobre te truskawki z serkiem
Pozdrawiam najserdeczniej!