Pani Krysiu,
Oj jak miło znów Panią „widzieć” A w kwestii Pani przyszłych planów - czekam z niecierpliwością na szczególy dotyczące Pani festiwalu w Kazimierzu, w sierpniu.
Przyjemnie przeczytać, że „nasz związek” (Pani i „forumowe towarzystwo”) jest dla Pani ważny, że czuje się Pani z nami związana, że – w takim razie – obustronne to jest…
Dzisiaj, w ostatni dzień Warszawskich Spotkań Teatralnych, jak wcześniej pisałam, byłam na spektaklu IFIGENIA [nowa tragedia (według wersji Racine’a)] Teatru Starego z Krakowa:
Weszłam na salę, tę która jest dla mnie sentymentem, bo właśnie tam wielokrotnie… Mała.. No nic.
Na scenie wyświetlono napis „Ifigenia”. Pomyślałam, no ok., na początek, za chwilę, kiedy wszystko się zacznie, aktorzy wyjdą na scenę i… i nie spodziewałam się, że te napisy – wyświetlane na kilku ekranach
i na zbudowanej jakby drugie scenie.., w języku polskim i angielskim – będą nam towarzyszyć przez cały spektakl. Słowa wyświetlane… są tymi wypowiadanymi przez aktorów… Dodatkowo motywem przewodnim tej sztuki jest wiatr, to i ze sceny wieje wiatr… /może się nie przeziębiłam jeszcze bardziej… /. Także to uwspółcześnienie było dla mnie ogromnie pozytywnym zaskoczeniem. Jeśli chodzi o grę aktorską,
to poza oczywistym świetnym Agamemnonem (Jan Peszek) zachwyciły mnie dwie aktorki: Ifigenia (Barbara Wysocka) oraz Eryfila (Ewa Kaim). Na koniec aktorzy, mam wrażenie, grają tak, jak by „wyszli z roli”, dopowiadają własne komentarze do tych słów z promptera, jak chociażby to, że „recenzenci piszą,
że czytamy swoje role… miałem zrobić krok do przodu, ale stąd źle widzę tekst…..” Nie piszę Pani nic
o treści, bo jestem przekonana, że grecką tragedię o Ifigenii doskonale Pani zna. Chociaż istnieją zasadnicze różnice (dotyczące tego, czy Ifigenia rzeczywiście zginęła) pomiędzy „grecką” Ifigenią a wersją nieznanych redaktorów Ifigenii w Aulis oraz tragedią wg Jean’a Baptiste Racine’a, na podstawie której powstał dzisiejszy spektakl… Dziś Ifigenia nie zginęła, to znaczy nie ta córka Agamemnona, lecz inna Ifigenia, wcześniej znana jako Eryfila, która nie znała swych rodziców, przeszłości… a okazała się być Ifigenią, córką Heleny Trojańskiej i Tezeusza.
Ogromnie wrażenie zrobił na mnie ten spektakl i po tych dwóch wieczorach spędzonych z Teatrem Starym
z Krakowa jestem przeeeszczęśliwa.
A dziś powodem do szczęścia okazał się być egzamin kończący moje podyplomowe studia z prawa medycznego – zdany doskonale…
A wrcając do domu wpadłam do Mojego Ulubionego Miejsca… gdzie odebrałam mój bilet na SV.
Pozdrawiam serdecznie