Moja Ulubiona Pani Krysiu,
dopiero dzisiaj udało mi się obejrzeć nagraną wcześniej "Wizytę starszej Pani". Teatr Telewizji oglądam regularnie i muszę przyznać, że "Wizyta..." jest jedną z najlepszych sztuk, jaką widziałam.
Pani rola - fenomenalna. Przez cały spektakl kręciłam głową z niedowierzaniem. Klara jest tak odmienną postacią od wszystkich Pani kreacji, które miałam przyjemność wcześniej oglądać, a mimo to przedstawiła ją Pani ogromnie wiarygodnie, plastycznie, namacalnie... Ill, wspominając Klarę na początku historii, mówi: "Ciągle ją jeszcze widzę" - i ja go doskonale rozumiem, bo mimo, iż "Wizytę..." skończyłam oglądać dobrych kilka godzin temu, nieustannie mam przed oczyma niewzruszoną postać Klary...
Na długo zapadła mi w pamięć scena, w której Klara mówi "Żyjemy w bardzo szczęśliwym związku". Wypowiada to takim tonem, jak gdyby chciała nie tyle poinformować świat o tym fakcie, ile przekonać samą siebie. W kreacji Klary podziwiam przede wszystkim Pani ton głosu - twardy, nieznoszący sprzeciwu, a jednocześnie przepełniony bólem. Najsilniej przemówiło do mnie zdanie "Życie popłynęło dalej, ale ja wszystko pamiętam" - tyle w nim cierpienia i tyle prawdy...
Klara robi wrażenie już w momencie, gdy wysiada z pociągu - jej wyższość, dystyngowanie, zdystansowanie... Rola w "Wizycie..." zachwyca mnie tak bardzo właśnie dlatego, że jest tak różna od Pani. Pani od zawsze kojarzyła mi się z niezmierzonym ciepłem, emotywnością, Klara natomiast jest chłodna, powściągliwa, nieegzaltowana - wszystkie te cechy tak dobrze udało się Pani zaakcentować.
Ill nazywał Klarę "czarodziejką", a ja to określenie chętnie odniosłabym również do Pani. Czarodziejka... Bo miano "fenomenalna aktorka" powoli przestaje wystarczać, nie oddaje wszystkiego, co Pani potrafi.
Dziękuję ogromnie za tę rolę,
Nadia