Szanowna Pani Krystyno,
Nie będę oryginalny zaczynając od słów: "właśnie wróciłem z kina", ale nie o oryginalność mi chodzi.
No więc, właśnie wróciłem z kina, z filmu "Tatarak" i właściwie powinienem być na Panią zły.
Zły, dlatego, że jeżeli 40-letni facet oglądając film co chwila ma problemy z ostrością obrazu /i nie jest to wina złej kopi:)/, to może mu się to niezbyt podobać - w końcu facet powinien być twardy.
Nie jestem jednak zły. Obejrzałem bardzo dobry film i bardzo duża w tym Pani zasługa /nie pierwszy raz zresztą/, a że toważyszyły mu silne emocje - to tym lepiej.
Dziękuję Pani za tą rolę, która musiała Panią dużó kosztować. Nie mogę tego do końca ocenić. Nie mam za sobą takich przeżyć. Dziękuję Pani za coś jeszcze. Za to co powiedziała Pani o swoim mężu. Że nigdy Pani nie zawiódł. Ja niestety nie mogę tego powiedzieć o sobie. Myślę, że zawiodłem kila bliskich osób, ale mogę to jeszcze naprawić, mam jeszcze /mam nadzieję/ czas. Dziękuję, że tym jednym zdaniem sprawiła Pani, że parę spraw stało się dla mnie odrobinę jaśniejszych. Prosta żecz - móc na kogoś zawsze liczyć, nigdy nikogo nie zawieść - a jak często szukamy nie wiadomo jak spektakularnych dowodów miłości.
Dziękuję Pani Krystyno:)
Za wszystko.
P.S. Przepraszam za ew. błędy ortograficzne /to chyba dysleksja, ale kiedyś tego nie badano, więc nie mam pewności;)/