- Cała jestem w skowronkach! Mieszkam w siódmym niebie!
- A ja puchnę z dumy!
- Ja też jestem dumna z siebie. Ale dziś największą radość sprawia mi śniegowe błoto, w którym grzęźniemy po same kolana.
- Dlaczego?
- Bo przemierzając te zaspy - rozmawiamy - jak kiedyś na lekcjach języka polskiego.
Reakcja M. na te słowa była czymś, czego z niewiadomego powodu najbardziej się obawiała, dlatego wyobrażała sobie tylko, że je wypowiedziała.
- A jak teraz na polskim?
- Omawiamy Mickiewiczowskich "Dziadów cz. III"...
- ...i zapewne jesteś jedyną osobą, która przejawia do "Dziadów" upodobanie?
- Skądże znowu! Interpretacja tej lektury, to...niełatwe zadanie.
- Zgadza się. Trzeba ją długo, dogłębnie analizować, by potem móc jej treść zinterpretować. A na moim biurku sterty sprawdzianów, stosy dyktand, obszerne wypracowania - wszystko gotowe do sprawdzania, poprawiania.
- O! To coś dla pani!
- Dla mnie wspaniałą jest praca z uczniami. Uwielbiam patrzeć na ogromne ich skupienie, gdy w procesie twórczym trwają i co czują z duszy swej na papier przelewają.
Ryczeć jej się zachciało. Dlaczego jest tak, jak być nie miało?! Przecież to właśnie ta krótkowłosa brunetka w okularach miała stanąć wtedy na progu gabinetu polonistycznego. Zamiast niej pojawiła się okularnica, która obdarła ich z miłości do języka polskiego! Dlaczego?!
W nieistniejącym jeszcze monodramie, chyba już po raz setny chce zadać to pytanie. Chce powiedzieć, że jej smutno, wstyd i źle. Myśli: jeśli potem ktoś zapyta o scenariusz monodramu - jak na taki pomysł wpadłam - powiem wtedy, że ten pomysł, to ja swojemu życiu ukradłam.
Tak wyjaśniłam pewnemu Panu, "co poetka miała na myśli" w wierszu dedykowanym G. Wiersz ów doczekał się publikacji na znanym forum internetowym, a G. do dziś są pełni szacunku dla jego autorki. Myślę jednak, że czuliby się o niebo lepiej, gdyby wiersz nie powstał. Bo niczego dobrego nie ma w tym, że człowiek człowieka zniechęca do tego, co daje najwięcej radości. Rzec by można: pozbawia pasji. A kiedy robi to zupełnie nieświadomie - wtedy boli jeszcze bardziej.
Na szczęście w Pani nikt nie zabił miłości do teatru. A jeśli nawet ktoś próbował - próby spełzły na niczym. Mam rację?
P.S. Miałam niewątpliwą przyjemność zobaczyć ostatnio film pt. "Parę osób, mały czas". Przeczytałam na jakiejś stronie internetowej, iż ów tytuł zaczerpnięty został z utworu Mirona Białoszewskiego. Może wie Pani z którego?