Bardzo lubilam felietony Pana Grzegorza. Nigdy nie byly 'letnie'. Podziwialam Jego zmysl obserwacji swiata, ludzi, dar sluchania, rozumienia innych. Czytajac, czesto przylapywalam sie na mysli, ze musi byc bardzo dobrym czlowiekiem. I niejednokrotnie usmiechalam sie do ekranu, bo Pan Grzegorz potrafil smiac sie, kpic z siebie. Do konca.
Dzwonię więc do przyjaciółki, z którą romansowałem wiele, wiele lat temu, czy może mnie przyjąć na jedną noc. - Oczywiście - słyszę w telefonie. Każdego dnia i o każdej porze.
Ja to mam szczęście!!!
Zal, bardzo zal.
Dziekuje Pani Judycie za wspomnienie i slowa: „Byl z Wami do konca i na kazdym liscie zalezalo mu jak na liscie od przyjaciela.”
Pani Krystyno, serdecznie Pania pozdrawiam. M.