prasówka... & efekty rekonwalescencji

Tutaj kierujcie pytania do mnie, na które postaram się odpowiedzieć w miarę możliwości.

prasówka... & efekty rekonwalescencji

Postprzez Magnolia Śr, 22.04.2009 12:22

Następny, proszę
Anita Piotrowska / 21.04.2009
Oto kino przekracza granice umowności. Przestaje mieć znaczenie, czy mówi do nas bohaterka Iwaszkiewicza, czy grająca ją Krystyna Janda. Obie mówią do nas innymi językami, ale dokładnie o tym samym.

Wajda w ostatnim swoim filmie pokazuje, że największym skandalem nie jest bynajmniej śmierć – ale po prostu życie: bujne, kuszące konkretem, bezwstydne w swoim zmysłowym kształcie. To ono rzuca nam największe wyzwanie. Życie w cieniu choroby, swojej lub kogoś bliskiego, życie w cieniu śmierci – zawsze niesprawiedliwej, zawsze przedwczesnej, wydaje się zadaniem najbardziej heroicznym i najbardziej absurdalnym ze wszystkich.

Doktorowa Marta z „Tataraku” Iwaszkiewicza żyje naznaczona śmiercią swoich synów w Powstaniu Warszawskim. W zamkniętym na klucz dawnym pokoju dziecinnym stworzyła sanktuarium swojej pamięci. Sama odsuwa od siebie świadomość zżerającej ją po kawałku choroby. Spazmatycznie chłonie każdą minutę wyciekającego życia, dostrzega piękno w najbardziej pospolitej witalności. W swoim ostatnim erotycznym porywie zdaje się być poza swoim wiekiem czy społeczną kondycją. Nie umknie jednak dziwacznej logice przeznaczenia. To, czego trzymała się najbardziej kurczowo, odejdzie pierwsze. „Następny, proszę” – usłyszymy z ust Doktora po zdiagnozowaniu śmiertelnej choroby małżonki. To banalne zdanie, żywcem zaczerpnięte z finału „Nagłego wezwania” Máraia, wprowadzało do opowiadania aurę nieuchronności i mrocznej determinacji. W filmie brzmi ono cicho i nieznacząco, ale równie dobrze mogłoby stać się jego mottem.

Grająca Martę aktorka przeżywa na planie filmu podobne zmaganie. Krystyna Janda wcielając się w postać Doktorowej odgrywa przed kamerą swój prywatny żałobny monodram. W kinie, w literackiej fikcji, w czyjejś historii odnajduje wyraz dla swojego bólu. Samotna w hotelowym pokoju, wystylizowanym w swej melancholii na płótna Edwarda Hoppera, odtwarza świat swoich przeżyć. Dobudowuje w ten sposób kolejne piętro do historii filmowej Marty. Śmiertelnie chora bohaterka, ulepiona z prozy Iwaszkiewicza i Máraia, wcielająca się w nią aktorka zwana w filmie Krystyną Jandą oraz prawdziwa Janda z napisów końcowych filmowego „Tataraku” stapiają się w jedną postać, obdarzoną dodatkową, potrójną samowiedzą – bo zdolną mówić o śmierci w imieniu wszystkich trzech osób.

TATARAK – scen. (na podst. opowiadań Jarosława Iwaszkiewicza i Sándora Máraia) i reż. Andrzej Wajda, zdj. Paweł Edelman, muz. Paweł Mykietyn, wyst. Krystyna Janda, Paweł Szajda, Jan Englert, Jadwiga Jankowska-Cieślak, Julia Pietrucha, Roma Gąsiorowska i inni. Prod. Polska 2009. W kinach od 24 kwietnia.
--------------------------------------------------------
Spróbujemy pokonać tę śmierć
ObrazekAndrzej Wajda / 21.04.2009
Andrzej Wajda: Spotkania z Iwaszkiewiczem przypominały, że istnieje jeszcze świat, w którym szukamy samych siebie. Rozmawiał Andrzej Franaszek

Andrzej Franaszek: Czy tworząc „Tatarak”, nie obawiał się Pan połączenia tak wielu różnych wątków, bo i opowiadania Iwaszkiewicza, i prozy Maraia, i oczywiście tego, co robi tu największe wrażenie – a więc niezwykle osobistej opowieści Krystyny Jandy?

Andrzej Wajda: Robiłem ten film z dwóch powodów. Nie tylko dla Jarosława Iwaszkiewicza, ale też by znaleźć materiał do ekranowego spotkania z Krystyną Jandą, która – co doskonale rozumiałem – nie chciała znów wcielać się w zbuntowaną młodą kobietę, szukała czegoś, czego nie zagrała dotychczas, bohaterki refleksyjnej. I to, dzięki postaci pani Marty, która ostatni raz w życiu spotyka się z młodością, ale spotkanie kończy się tragicznie, dawał nam „Tatarak” w najwyższym stopniu. Ta proza jest jednak zbyt krótka – martwiłem się, co do niej dołożyć, żadne inne opowiadanie Iwaszkiewicza nie chciało się z nią zrymować. Postanowiłem więc pokazać w filmie także aktorkę grającą Martę, powiązać ich losy. Spotkałem się wreszcie z Janem Englertem, który miał zagrać doktora – męża bohaterki. W opowiadaniu ta postać jest zaznaczona bardzo skąpo i tu przyszedł mi z pomocą profesor Andrzej Szczeklik, który nie tylko leczy moje serce, ale – jak się okazuje – także moje filmy. Doradził mi, żeby sięgnąć po Sandora Maraia, jego prozę „Nagłe wezwanie”. To dobrze się komponowało, także dlatego, że Marai okazał się bliski Iwaszkiewicza – poprzez swoisty namysł nad ludźmi, stosunek do opisywanych postaci.

Realizacja filmu odsunęła się jednak o rok, bo zachorował Edward Kłosiński, mąż Jandy i znakomity operator filmowy. Stopniowo sytuacja się pogarszała i coraz wyraźniej było widać, że jest to choroba śmiertelna. Oczywiście Krystyna nie mogła w tej sytuacji uczestniczyć w zdjęciach „Tataraku”.

Po roku, już po śmierci Edwarda, powróciliśmy do naszego filmu, rzecz jasna zaczynając jego realizację od opowiadania Iwaszkiewicza, zostawiając na później opowiadanie o aktorce – przerabiane i przepisywane wielokrotnie. Ostatniego dnia, kiedy postać pani Marty zobaczyliśmy już na ekranie, Janda dała mi do przeczytania swoje wspomnienie tamtych godzin, dni, tygodni, które spędziła z umierającym mężem. Bardzo mnie to poruszyło, tekst wydał mi się nie tylko wzruszający, ale też doskonale napisany i w jakiś sposób korespondujący z Iwaszkiewiczem. Na przykład dlatego, że mowa tu o śmierci bliskiej osoby, śmierci dokonującej się w domu, o byciu przy tej śmierci. To doświadczenie dziś bardzo rzadkie – przecież teraz umieramy anonimowo, w szpitalach, pomiędzy przypadkowymi ludźmi, podłączeni do jakichś urządzeń.

Krystyna zaproponowała, by to zwierzenie trafiło na ekran. Paweł Edelman wymyślił dla niego formę – możliwie najbardziej dyskretną, neutralną. Kamera stoi daleko, nie porusza się, nie zagląda Krystynie w oczy, nie szuka wzruszeń, bo tu Janda nie jest filmową postacią, ale sobą. Więc „Tatarak” zaczyna się opowiadaniem aktorki, która przeżyła tragedię, a teraz gra w ekranizacji Iwaszkiewicza. Jaki związek ma to osobiste doświadczenie z jej kreacją? Nie nam o tym sądzić..

Całość tekstu -> Tygodnik Powszechny
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Andrzej Wajda: muszę być ciągle zajęty
http://www.tvp.info/wiadomosci/kultura/andrzej-wajda-musze-byc-ciagle-zajety
Autor: Beata Zatońska

Znowu jest głośno o filmie Andrzeja Wajdy. „Tatarak” odniósł sukces na festiwalu w Berlinie, gdzie za innowacyjność uhonorowano go nagrodą im. Alfreda Bauera. Od 24 kwietnia obraz będzie można oglądać w naszych kinach. Wajda nie składa broni i zapowiada realizację kolejnych filmów, m.in. o Chopinie i o Lechu Wałęsie.
Obrazek Tatarak” to filmowy collage. Wajda połączył elementy dokumentalne z fabułą, która jest adaptacją opowiadania ulubionego pisarza reżysera – Jarosława Iwaszkiewicza (pojawiają się tu też motywy z opowiadania „Nagłe wezwanie” Sandora Maraiego). To, co stanowi o wyjątkowości filmu to bardzo osobiste wyznanie Krystyny Jandy, grającej w „Tataraku” główną rolę doktorowej Marty. Zdjęcia do filmu rozpoczęły się z prawie 2-letnim opóźnieniem. Aktorka musiała przesunąć pracę na planie, bo dowiedziała się o śmiertelnej chorobie męża, znanego operatora filmowego Edwarda Kłosińskiego.

Po śmierci męża Krystyna Janda opisała swoje przeżycia, związane z cierpieniem i odchodzeniem. Swoje zapiski pokazała Andrzejowi Wajdzie. Wspólnie zdecydowali, że zostaną one włączone do filmu. Podzielone na trzy części osobiste wyznanie Jandy tworzy dokumentalną ramę do zaczerpniętej z Iwaszkiewicza historii doktorowej Marty. Opowiadania, nad którym unosi się atmosfera śmierci, pachnącej jak tytułowy tatarak. Śmiercią jest tu dotknięte wszystko. Cierpiąca na nieuleczalną chorobę Marta opłakuje zabitych w powstaniu synów. Gdy zainteresuje się 20-letnim Bogusiem, chłopak utonie, zrywając tatarak na Zielone Świątki.

Obrazek– To był moment, chwila, nie zastanawiałam się nad tym. Moje życie doścignęło tematu, o którym rozmawialiśmy przez 2 lata. Sprawy zaczęły biec niebezpiecznie blisko. Którejś nocy w jakiś naturalny sposób usiadłam i napisałam te 19 stron, wiedząc oczywiście, że ewentualnie piszę je do filmu „Tatarak”. Nie przyszłoby mi do głowy, żeby pisać jedynie dla siebie. Los w paradoksalny sposób dał mi okazję do opowiedzenia czegoś, co jest mi najbliższe – powiedziała Krystyna Janda.

Andrzej Wajda na konferencji prasowej mówił, że o ekranizacji „Tataraku” myślał od dawna. Piękno tej historii polega, jego zdaniem, m.in. na ukazaniu sił przyrody w niesamowitym połączeniu z losami postaci przedstawionych u Iwaszkiewicza. – Gdy opowiadanie Iwaszkiewicza łączy się z opowieścią Krystyny Jandy, cała historia nabiera nowego wymiaru – powiedział reżyser.

Pytany, dlaczego do historii stanowiącej ekranizację prozy Iwaszkiewicza dodał wątki z opowiadania Maraiego, Wajda odparł, że film na podstawie samego opowiadania Iwaszkiewicza trwałby 45 minut. – A ja nie robię filmów do telewizji, bo się zniechęciłem – powiedział.

– Od dawna myślałem o tym opowiadaniu, bo jest niewiele tekstów, które tak dalece odkładają się w wyobraźni, że się do nich wraca – mówił Wajda.

– Od dawna chciałem spotkać się z Krystyną Jandą, bośmy dawno nie pracowali razem. Powód takiego spotkania musiał być ważny. Mogłaby to być tylko rola godna jej talentu. Wiedziałem, że rola pani Marty to aktorskie wyzwanie. Gdy się zgodziła, starałem się zrobić wszystko, co jest możliwe, by powstał ten film – opowiadał reżyser.

Wajda opowiedział też, że gdy razem z Krystyną Jandą zdecydowali się na włączenie jej monologu do filmu, od razu pomyślał o malarstwie amerykańskiego artysty Edwarda Hoppera, który często malował samotne kobiety w pustych hotelowych pokojach. I w takim właśnie pokoju, ciemnym, w którym stoją tylko łóżko i krzesło, Janda opowiada o ostatnich chwilach swojego męża.

Po „Katyniu” Andrzej Wajda wspominał, że jest już zmęczony robieniem filmów. Odpoczął jednak i zmienił zdanie. Teraz mówi o kolejnych projektach filmowych – o Chopinie i o Lechu Wałęsie. Podczas konferencji reżyser opowiedział anegdotę o rabinie, który przechytrzył śmierć, dlatego że był ciągle zajęty. Jak mówił ze śmiechem Wajda, śmierć zaglądała do gabinetu rabina i widząc zapracowanego, postanawiała, że przyjdzie później.

Obrazek– Zbliża się rok chopinowski i myślę, że byłoby dobrze, aby na ten temat powstał polski film. Taki, jaki moglibyśmy teraz zrobić. Szukam możliwości, żeby taki obraz powstał – powiedział Andrzej Wajda.

– Chciałbym, aby film o Lechu Wałęsie nie tyle opowiadał o nim samym, ale o tym, jak opluwa się i obrzuca błotem ludzi w Polsce. To mnie oburza. Natomiast cała reszta? On zostaje, a jego rola w historii jest potwierdzona i nie widzę dzisiaj niczego, co można by jeszcze dodać z tej krótkiej perspektywy, z jakiej film mógłby być zrobiony. Chciałbym tymczasem zobaczyć na ekranie film, jak się fabrykuje oszczerstwo? Może mógłby zrobić to kto inny, ale na wszelki wypadek zrobię to sam – wyjaśnił reżyser pytany o zapowiadany już wielokrotnie film o przywódcy „Solidarności”.

W konferencji po pokazie prasowym filmu wzięła udział córka Jarosława Iwaszkiewicza, Maria. – Bardzo się wzruszyłam. Czytałam to opowiadanie wiele razy. Ale dopiero teraz, przy okazji filmu, zrozumiałam na przykład rolę motywu wody w tej historii. Woda to przecież początek, to „matka” – powiedziała Maria Iwaszkiewicz.

Autorem zdjęć do „Tataraku” jest Paweł Edelman. W filmie zagrali też: Paweł Szajda, Jadwiga Jankowska-Cieślak, Jan Englert, Julia Pietrucha. Muzykę do filmu skomponował Paweł Mykietyn.

Beata Zatońska
--------------------------------------------------------------------------------------------------------
WYDARZENIE

"Tatarak" Wajdy otworzył festiwal goEast
22 kwietnia 2009

Film "Tatarak" Andrzeja Wajdy otworzył dziś wieczorem 9. Festiwal Filmów Środkowo- i Wschodnioeuropejskich goEast w niemieckim Wiesbaden w Hesji. Do 28 kwietnia publiczność zobaczy ponad 110 filmów fabularnych i dokumentalnych z 20 państw Europy Środkowej i Wschodniej.

"Tatarak" z Krystyną Jandą w roli głównej jest pokazywany poza konkursem. Za film ten Wajda został wyróżniony nagrodą za innowacyjność w sztuce filmowej na tegorocznym Międzynarodowym Festiwalu Filmowym w Berlinie.


W konkursie goEast zaprezentowany zostanie też dokument "Kocham Polskę" Joanny Sławińskiej i Marii Zmarz-Koczanowicz na temat organizacji Młodzież Wszechpolska.

W związku z 40. rocznicą śmierci muzyka jazzowego i kompozytora muzyki filmowej Krzysztofa Komedy-Trzcińskiego, w ramach festiwalu filmowego goEast pokazany zostanie dokument na jego temat, a także wystawa oryginalnych plakatów filmowych. Zaplanowano także koncert Trio Andrzeja Jagodzińskiego oraz Lory Szafran.

GoEast organizowany jest od 2001 r. przez Niemiecki Instytut Filmowy. Festiwal ma na celu przybliżenie niemieckiej publiczności sztuki filmowej z sąsiedniego regionu Europy Środkowej i Wschodniej.

[PAP/MM]
--------------------------------------------------------------------------------------------------------
Obrazek
---------------------------------------------------------------------------------------------------------
"Tatarak" i "Co jest grane?" od piątku w kinach
PAP
2009-04-22, ostatnia aktualizacja 2009-04-22 18:10

Dramat Andrzeja Wajdy "Tatarak" zrealizowany na podstawie opowiadania Jarosława Iwaszkiewicza oraz dwie amerykańskie komedie - "Co jest grane?" z Robertem De Niro i "Za jakie grzechy" z Renee Zellweger trafią w piątek do polskich kin.

"Tatarak" to - jak ocenili zagraniczni krytycy filmowi - "poruszająca medytacja o śmierci", "minimalistyczne dzieło o szczerej poetyckiej sile". Główną rolę w filmie zagrała Krystyna Janda.

Andrzej Wajda połączył w "Tataraku" elementy fabularne i dokumentalne. Jedna płaszczyzna filmu to ekranizacja opowiadania Jarosława Iwaszkiewicza pod tym samym tytułem, wzbogacona o wątki pochodzące z utworu innego pisarza - opowiadania "Nagłe wezwanie" autorstwa Węgra Sandora Maraiego. Płaszczyzna druga to natomiast osobiste wyznanie Krystyny Jandy po śmierci jej męża, wybitnego operatora filmowego Edwarda Kłosińskiego (zmarł 5 stycznia 2008 r.).

"Tatarak" to w warstwie stanowiącej ekranizację prozy Iwaszkiewicza opowieść o doktorowej Marcie - dojrzałej, doświadczonej życiem kobiecie, tęskniącej za młodością i miłością, opłakującej śmierć dwóch dorosłych synów poległych w Powstaniu Warszawskim. Przypadek sprawia, że do Marty na moment "wraca młodość". W życiu doktorowej pojawia się młody mężczyzna. Kobieta przypomina sobie, czym jest bliskość i fizyczna fascynacja. Niestety, przygoda będzie miała smutny finał.

Autorem zdjęć do "Tataraku" jest Paweł Edelman. Muzykę do filmu skomponował Paweł Mykietyn. Scenografię zaprojektowała Magdalena Dipont, a kostiumy Magdalena Biedrzycka. Film jest dedykowany Edwardowi Kłosińskiemu.

(...)
----------------------------------------------------------------------------------------------------------
Między prawdą uczuć a grą
Monika Małkowska , Rafał Świątek 22-04-2009, ostatnia aktualizacja 22-04-2009 21:10

Czy osobisty wątek Krystyny Jandy jest atutem czy skazą na filmie Andrzeja Wajdy – spierają się krytycy „Rz” Monika Małkowska i Rafał Świątek

Kontra: Ekshibicjonizm w scenerii z Hoppera

Monika Małkowska

ObrazekKrystyna Janda występuje w "Tataraku" w podwójnej roli: doktorowej Marty (na zdjęciu z Bogusiem – w tej roli Paweł Szajda) i aktorki, która mówi do kamery monolog o śmierci męża.

Największym grzechem "Tataraku" jest nadmiar stylizacji. I to bynajmniej nie w partiach dotyczących przeszłości – klimaty Iwaszkiewiczowskie to specjalność Wajdy. Fałsz pobrzmiewa tam, gdzie ma dojść do głosu naga prawda – w scenach monologów Krystyny Jandy.

Andrzej Wajda kilkakrotnie z sukcesem ekranizował wielkiego skamandrytę. Tym razem postawił na wyjątkowo karkołomną figurę stylistyczną: metaforę zmiksował z weryzmem. Iwaszkiewiczowską fascynację tajemnicą bytu splótł z ocierającymi się o ekshibicjonizm wynurzeniami Krystyny Jandy.

Na pomysł łączenia w jednym dziele filmowym fikcji i realiów wpadło już wielu twórców. Jednak "Tatarak" nie ma nic wspólnego z "Osiem i pół", "Kochanicą Francuza" czy "Kinem Paradiso" – by przywołać kilka różnych koncepcji tzw. kina w kinie.

U Wajdy podwójna rzeczywistość nie podnosi wymowy fabuły ani nie dodaje siły zwierzeniom. To obce sobie byty, połączone osobą aktorki.

Co zaskakujące – straceńczy odlot doktorowej Marty ku młodości uosabianej przez Bogusia wydał mi się bardziej wiarygodny niż prawdziwy dramat Jandy.

Aktorka relacjonuje przebieg choroby i ostatnie dni męża. Snuje wspomnienia w pokoju, gdzie stoją tylko łóżko i krzesło. Umowna sceneria. Ani hotel, ani prywatne mieszkanie. Wpadające przez okno ostre słoneczne światło (reflektor?) wykreśla zarys niby-sceny. Bohaterka wstaje z czarnej jedwabnej pościeli, wsuwa stopy w ekskluzywne klapki na wysokich szpilkach (Manolo Blahnik?), otula ciało czarnym satynowym miniszlafroczkiem. Jest elegancka, efektowna. W takim sztafażu zaczyna grać. Zwierza się z intymnych przeżyć. Dlaczego nie potrafię dzielić z nią rozpaczy? Bo widzę, że to kreacja aktorska. Że Janda nie jest sobą, lecz siebie przedstawia.

Słowa nie raziłyby sztucznością, gdyby nie oprawa plastyczna monologów. To fałsz, imitacja. Aktorka nie zachowuje się spontanicznie, lecz przybiera pozy. Stylizuje się na bohaterkę obrazów Edwarda Hoppera.

Jakim cudem amerykański malarz realista przeniknął do "Tataraku"? Co ma wspólnego z Iwaszkiewiczem i osobistym dramatem Jandy? Nic. Po prostu jego płótna stały się modne. Przeniknęły do masowej kultury. I skaziły "Tatarak".

Pro: Wielki film o fenomenie sztuki

Rafał Świątek

Arcydzieło. Dzięki genialnie prostemu zabiegowi dopełniają się w nim dwie artystyczne wizje adaptacji "Tataraku" – koncepcja Andrzeja Wajdy i Krystyny Jandy.

Śmierć jest w tym filmie – podobnie jak w opowiadaniu Jarosława Iwaszkiewicza – wszechobecna. Jej zapach skrywa tytułowe ziele. Wydaje się zamknięta w pokoju synów doktorowej Marty (Krystyna Janda) poległych w powstaniu. Pani Marta, choć jeszcze o tym nie wie, jest śmiertelnie chora. Zginie także Boguś (Paweł Szajda). Prosty chłopak – który obudził w niej matczyne uczucia – utopi się, zrywając tatarak. Jednak film Wajdy, w przeciwieństwie do prozy Iwaszkiewicza, nie jest opowieścią o sile namiętności. Reżyser nie eksponuje erotyzmu podszytego śmiercią, który przenika opowiadanie. Dla Wajdy "Tatarak" ma osobiste znaczenie. Mistrz dokonuje w nim bilansu własnej twórczości i życia. Wprowadza nawiązania do filmów szkoły polskiej, a zarazem podejmuje próbę spokojnego pogodzenia się z przemijaniem. Przygląda się również młodości, która fascynuje go witalnością, beztroskim patrzeniem w przyszłość. "Mnie zawsze ogarnia taki straszny wstyd, kiedy widzę jakieś młode życie" – mówi Marta o Bogusiu. Ale ja traktuję te słowa jak wyznanie samego Wajdy, który ma świadomość, że "życie przechodzi tak łatwo w śmierć", jak pisał Iwaszkiewicz.

Ekranizacja "Tataraku" przeplata się z monologiem Krystyny Jandy o śmierci jej męża Edwarda Kłosińskiego. Widzimy również ujęcia z planu, gdy aktorzy uczestniczą w próbie czytanej. Po co Wajda zdecydował się na zabieg odsłaniający filmowe kulisy? Dlaczego pozwala widzom oglądać intymne wyznanie aktorki, balansujące między ekshibicjonizmem a artystyczną kreacją? Janda wyznaje w monologu, że nie potrafi myśleć osobno o mężu i "Tataraku". Film, nad którym unosi się widmo jego śmierci, zrósł się z życiem. Kreacja Marty mogła powstać tylko dlatego, że aktorka sięgnęła do najgłębiej skrywanych emocji i użyła ich do zbudowania roli. Na tym polega właśnie fenomen sztuki, która pasożytuje na życiu, żywi się uczuciami. A jednocześnie ma moc oczyszczającą. Pozwala artyście wyrzucić z siebie ból, cierpienie, lęk i nadać im głębszy sens.
Rzeczpospolita
----------------------------------------------------------------------------------------------------------
Już ta informacja się gdzieś przewijała, że na portalu interia.pl raport specjalny o "Tataraku": http://film.interia.pl/raport/tatarak-wajda, ale tam też znalazłam krótki, lecz interesujący zapis wideo - Duet Janda-Wajda: http://film.interia.pl/raport/tatarak-wajda/tworcy-o-filmie/news/duet-janda-wajda/wideo/andrzej-wajda-i-krystyna-janda-opowiadaja-o-wzajemnej,3260552

Obrazek
(bardzo ładnie tu Pani wygląda)

Pozdrawiam i życzę aby jeszcze nie jeden raz czuła się Pani "jak wystrzelona w kosmos" :wink:

Tak, to były czasy...
Obrazek
grudzień 2005

Patrzę na te moje zdjęcia i mam wrażenie, że byłam szczęśliwsza, jakieś iskry beztroski widzę w tych oczach...
Potem rzuciłam się w codzienność - w wir pracy.. która od 2005 r. ta sama.. z zadowolenia zapomniałam, albo zepchnęłam na drugi tor, o innych, ważnych aspektach mego życia.
I co teraz?
Zmieniłam się, to wiem. Jestem odważniejsza, bardziej świadoma. Dojrzalsza? Nie wiem. Udało mi się na pewno zmienić tzw. poczucie własnej wartości. Okazuje się, że pewność siebie, samoświadomość - można się tego nauczyć. A może to pozory - że niby się nauczyłam, może to kwestia innego rodzaju, że wiedza, umiejętności to sprawia...
Tak czy inaczej są zmiany, in plus.
Czas mojej rekonwalescencji okazał się być czasem wspomnień i co się z tym wiąże przemyśleń.
Gdzieś się zapędziłam, zapomniałam co ważne i gdzie jest moje ja.
Teraz wiem..

Jeszcze raz pozdrawiam.

ps. cytat w dzisiejszym Pani dzienniku boski!
Pozdrawiam najserdeczniej,
Klaudia

----------------------------------------------------
Magnoliaplace.tumblr.com
Avatar użytkownika
Magnolia
 
Posty: 3722
Dołączył(a): Wt, 01.03.2005 17:25
Lokalizacja: Mio Destino

Re: prasówka... & efekty rekonwalescencji

Postprzez Krystyna Janda Cz, 23.04.2009 06:24

Trzeba się uczyć siebie akceptować i lubić w każdym czasie i sprawie. To jedna z najważniejszych umiejętności jaką powinniśmy opanować, oczywiście bez przesady z ta akceptacją i samo lubieniem, bo znam takich którzy znacznie przesadzili z ta nauką. Serdeczności i pozdrowienia.
Avatar użytkownika
Krystyna Janda
Właściciel
 
Posty: 18996
Dołączył(a): So, 14.02.2004 11:52
Lokalizacja: Milanówek


Powrót do Korespondencja