Pani Krysiu, tak mi się przypomniało jak oglądałam te zdjęcia obrazów z Dziennika, jak to moja polonistka w liceum, skądinąd złota kobieta, już kiedyś o niej wspominałam, mówiła i podkreślała za każdym razem ,,Ja nie rozumiem co ludzie widzą w tej sztuce współczesnej? Same kwadraty, kropki, kreski? I dzieło życia - czarny kwadrat na czerwonym tle!" To chyba było jedyne w czym się z nią nie zgadzałam. Te obrazy u Pani strasznie mi sie podobają, ma Pani rację, że to radosne malarstwo. No tak, to uspokoić i poprawić humor może. To dobrze.
Zawsze to za mną chodziło, czyją twórczość malarską Pani najbardziej lubi?
Pozdrawiam Panią serdecznie i heliotropy Van Gogha zostawiam na udany dzień i pomyślną, spokojną premierę. Dobrych, mądrych odbiorców życzę. Mnie jakoś przypadła do gustu ta nazwa "heliotropy"...
PS. Coś mnie dziś wieczór wzięło na ,,Przesłuchanie"... oglądałam po raz drugi. Nie wiem dlaczego... przecież ten film trzeba oglądać w szczególny sposób, a nie tak ni z tego ni z owego... Cóż, chyba muszę rozgryść swoje myśli, posiedzieć sama ze sobą żeby przemyśleć parę rzeczy, które sobie gdzieś głęboko we mnie w środku siedzą, żeby dojść z sobą do ładu.
W każdym razie chciałam raz jeszcze podziękować za ten film i Pani wielką rolę.
A ja na "Tatarak" dopiero 8 maja pobiegnę, najwcześniejszy seans tu w Lublinie, no strasznie późno... i to tylko w jednym kinie! Nie do uwierzenia! Komercja się szerzy... No, ale ja już tam swoje powiedziałam, jak się okazało, że w tym największym nie grają w ogóle...
Julita