przez micluk So, 12.03.2005 23:08
Ciekawa piosenka, w każdym bądź razie odkrywcza interpretacyjnie. Pamięta ją Pani....tę Brigit Bardot....legalną żonę, nakręconą pozytywkę, list podyktowany sekretarce, spłuczony zasłużony dzień... Intrygujący w Pani twórczym życiorysie jest wątek trójkąta, zdrady. Prawie zawsze podejmuje Pani ten temat, kiedy ma okazję zrobić "coś" sama. To jak Pani wiedzie te opowieści, często kobiet zawiedzionych, upokorzonych, dławiących się własnym odrzuconym ciałem, odstawionym na półkę za starociami by z błyszczącej sklepowej półki wziąć nowe nawoskowane, hiperspręzyste i kształtne ciało, jest poruszające, dotykające głębi ludzkiej wrażliwości, istoty. To jest pogłębione, osobiste. Czy granie tych ról poza świetnie wypełnionym celem artystycznym miało znaczenie terapeutyczne?
Ostatnio edytowano Pn, 14.03.2005 17:13 przez
micluk, łącznie edytowano 2 razy