Dzień dobry Pani Krystyno!
Bardzo dziękuję za piękny i jedyny w swoim rodzaju koncert Piosenek z teatru. Ze mną na widowni rodzinnie- moja matka chrzestna, która trochę na zakręcie i trochę zawiedziona miłością ( obawiałam się reakcji na utwory z Kobiety zawiedzionej , ale nic groźnego się nie wydarzyło, nie wybiegła etc.).Troszkę z przymrużeniem oka piszę, ale tak zupełnie serio- pięknie było, bardzo ładnie Pani wyglądała, a właśnie zapomniałabym, nie wiem skąd mi się to wzięło ale w trakcie kiedy tak na Panią patrzyłam i słuchałam kilka razy pojawiały mi się przed oczami obrazy z oglądanego niestety tylko z nagrania koncertu kiedy to po raz pierwszy śpiewała Pani Gumę do żucia i to było niezwykłe że oto teraz ja siedzę tu i mogę być w moim ulubionym teatrze, z Panią na scenie znów . Jak się potem okazało panie wychodzące przede mną dyskutowały o tym jak to było widzieć Panią X lat temu, chyba w Shirley Valentine. Ciekawe, że i one, podczas koncertu, miały swoje wspomnienia.Trochę im pozazdrościłam . Potem napotkałam bardzo miłego i rozradowanego pieska w foyer, biegał w tą i z powrotem i w ogóle się nie bał, tylko aż się biedactwo zakrztusił, ale na szczęście to nie okazało się nic poważnego. To miłe, że często można u Pani w teatrach spotkać psy, koty i jest ich wiele z Wami zaprzyjaźnionych i mogą towarzyszyć swoim właścicielom w pracy, lub czekać na nich . Aaa i jeszcze jedno, śmigus- dyngus w Pani wykonaniu okazał się uroczą niespodzianką. Miło było znów wpaść do mojego teatralnego "domu".
Pozdrawiam poświątecznie serdecznie i do zobaczenia w piątek na promocji "Dziennika".
Ewa Sobkowicz