Mija pięć lat odkąd, jako czternastolatka zafascynowana Pani twórczością, pierwszy raz odwiedziłam tę stronę i napisałam do Pani pierwszy list. Przez ten czas wiele się zmieniło, wracam tutaj dzisiaj, jako zupełnie inny człowiek. Mam dopiero 19 lat i nie powinnam pieścić się własną boleścią, nie powinnam i nie mogę, bo to w końcu forum publiczne. Mam swoje doświadczenia, swoje chwalebne lekcje pokory, które gdzieś już zawsze będą przywoływane przez echo minionych dni. I z tego miejsca chciałam Pani podziękować! Bo przez cały okres mojego dojrzewania, mojego swoistego wkraczania w dorosłość, była Pani obecna w moim życiu. Przeczytałam wszystkie Pani książki, obejrzałam filmy budząc się niekiedy o 3 w nocy z wypiekami na twarzy, bo akurat o tej porze emitowano, dwa razy udało mi się ujrzeć Panią na scenie, zawsze śledzę Panią w prasie oraz poprzez portale społecznościowe i zawsze stoję za Panią murem! Pośrednio przebrnęłam z Panią przez bardzo istotny odcinek mojego życia, mojej szumnej młodości. Była i jest Pani moim autorytetem, podziwiam i całkowicie aprobuję Pani poglądy odnośnie wielu dziedzin życia. Trzymam za Panią kciuki i jestem z Panią sercem, Droga Pani Aktorko z najlepszego sortu.
Zawsze miałam artystyczną duszę i inaczej, rzec można, z większą delikatnością pojmowałam rzeczywistość. Trudno było mi obchodzić się z wieloma normami, toteż na kartkach papieru przetwarzałam otaczający świat. Zaraz przed maturą udało mi się wydać książkę. Udało mi się spełnić moje największe marzenie. Wszczepiłam cząstkę mnie w każdy epizod, fikcja literacka jest metaforą wielu moich własnych przeżyć i pragnień. Szybko lista przyjaciół zrobiła się bardziej ścisła. W końcu, poznajemy ich nie tylko w biedzie, ale często właśnie w obliczu jakiegoś, nawet najmniejszego sukcesu. W środowisku opluwano mnie i oskarżano o plagiat, nie wierzono w moją wyobraźnię. Od października rozpoczynam studia na Wydziale Filologii Polskiej. Wystarczą palce u jednej ręki, aby policzyć osoby, które nie wykpiły mojego wyboru. Wyboru, którego jestem pewna, jak nigdy niczego. Bo myślę sercem, bo myślę, jak Szekspir, który stwierdził dawno temu, że żadnego pożytku nie ma ze studenta, który studiuje to, czego nie lubi. Ponad miesiąc temu pod wszystkimi groźbami świata ze strony osób mi "najbliższych" byłam zdecydowana złożyć papiery na ogólnie poważane i prześwietne prawo. Żegnając się z marzeniami i artystycznymi tendencjami powróciłam na moment spontanicznie do Pani ostatniej książki i tam przeczytałam dużymi i tłustymi literami - ,,Niech żyje sztuka". To chyba moje credo i moje wybawienie. Dziś jestem w trakcie pisania kolejnej powieści. Żałowałabym całe życie, postępując inaczej. Wzruszenia czytelników po przeczytaniu mojej książki to najpiękniejszy dowód. Dziękuję Pani, bo choć zabrzmi to kulawo i pretensjonalnie, uratowała Pani moją duszę.
Pozdrawiam Panią najserdeczniej, życząc dużo zdrowia, jako podstawy całokształtu, jak już raz Pani tutaj życzyłam, używając dokładnie tego określenia, które ku mojej radości zostało przez Panią wyróżnione.
Wszystkiego dobrego, dużo słodkich i słonecznych dni. Niewielu zmartwień oraz może odporności na wszelkie draństwa, prostactwo i głupoty tego świata.
Oliwia.