Witam,
Mowia, ze szczescia nie ma na swiecie, o szczesciu mozna jedynie snic... ale wyjatki bywaja przeciez aby zaczac w szczesciu zyc. Wszystkiego dobrego w 2016 Roku okupacji cisnienia zwyczajnosci zycze.
- Prowokujesz...
- Jestem Ciebie zupelnie pewien, to dlatego, ze okreslasz...
- Wzgledem czego, naszego ograniczonego czasu kiedy Ty...
- Ja zawsze Tobie odpowiadam na kazde nie tylko pytanie...
- Mowa...
- Musze zmienic adres, wiesz tutaj Tobie bedzie bezpiecznie...
- Myslisz o zonie... prosze...
- Ona... mysli...
- Hm... A Ty ?
- A ja jestem zwiazany poniekad odpowiedzialnoscia jak wiesz... jej decyzji rodzinnego... hm...
- No to kiedy bedziesz dostosowany do mnie podobna odpowiedzialnoscia kochanie...
- Pracuje nad tym kochanie...
- Hm...
- Hm...
- Ona czy ja ? zapowiadasz to kazdej scisle nas laczac...
- Moja corka ma jutro urodziny,
- Nie mow mi o Twojej corce w lozku, to... zaparze kawe,
- Dziekuje,
- Czy Ty nie jestes zmeczony ?
- Napedzasz mnie swoja doskonaloscia, wiesz,
- Absurd, rodzi sie we mnie zlo, ktore naklada na mnie poczucie obowiazku naszego wspolnego, rodzinnego szczescia, czy Ty rozgraniczasz swoje emocje bez sumienia ?
- Ucze sie od Ciebie,
- Nie badz bezczelny,
- Dostaniesz ode mnie kota ten dom ozyje,
- Kot przypominajacy Twoja obecnosc, czy ja snie ? a Ty kup swojej zonie kanarka, klatka bedzie przypominac mnie w Twoim domu, kto z kim tam ozyje, hm ?
- Bardzo Ciebie kocham kobieto,
- A ja gram dalej dla Ciebie na skrzypcach... ale zawsze to samo...
- Musze sie pospieszyc juz prawie dwudziesta,
- No tak, niech Cie szlak,
- Ciebie rowniaz...
- Popraw mi krawat prosze,
- Jasne..
- Jestes przystojny ale Twoja dobroc i prawda dzielonego szczescia wykonczy ktores z nas, ja mam juz chyba pierwsze objawy...
- Przestan udusisz mnie, oszalalas ?
- Masz poprawiony krawat przeze mnie tyle lat, dzisiaj poczuj jak go zawsze Tobie poprawiam, musze go pogniesc by Twoja zona nie mogla na niego patrzec...
Dzisiaj jest sobota, tak... trzeba posprzatac mieszkanie. W zasadzie jestem przeciez z nim szczesliwa. Siadam do stolu pora obiadu jak zawsze. Mysle o wszystkim, on zajmuje moje zycie, a ja siadam do stolu sama, pozniej patrze na siebie, bo kto ma na mnie patrzec. Albo jestem szalona i ograniczona lub tez utknelam emocjonalnie z czlowiekiem. Te ciagle dzielenie sie doprowadza mnie do szalu, ile ja mam lat...Zona, corka i ja, musi wszystko pasowac, gdzie jestem ? Milosc i kpina, wieczna obietnica mojego losu z nim. Powinnam dac jej w twarz za moje porady przez niego dla rodziny albo sobie strzele, a pozniej siwe wlosy i ja sama przy stole, bo on sie spieszy do domu, jestem w szczesciu ? tak ! a niech to szlak...