Dzień dobry Pani Krystyno!
Mam na imię Marysia i od ok. 4 lat czytam Pani bloga, jednak dopiero dzisiaj odważyłam się do Pani napisać. Nie wiem tak na prawdę z czym wiązały się moje obawy... może z tym, że mój język i zasób słów nie jest tak szeroki i doskonały jak Pani, więc z góry przepraszam.
Czytam na Pani blogu : "wieczorem pierwsza generalna Callas" wobec czego pragnę życzyć Pani owocnej premiery, świetnej formy, sali wypełnionej po brzegi, owacji na stojąco i ogromnej ilości bukietów, które zasłużenie powinna Pani otrzymać po spektaklu. Jestem pewna, że zagra pani wyjątkowo i pierwszorzędnie
Podziwiam Pani kunszt aktorski i zarazem reżyserski od dobrych kilku lat (odkąd moja mama nakłoniła mnie do obejrzenia "Człowieka z marmuru", a później "Człowieka z żelaza" Andrzeja Wajdy twierdząc, że to jedne z najważniejszych filmów w kulturze polskiej i nie wyobraża sobie, żebym ich nie znała. Miałam wtedy 11 lat i oglądając mama na każdym kroku tłumaczyła mi wątki związane z historią (wtedy jako dziecko nie miałam jeszcze dostatecznej wiedzy ). Jako mała dziewczynka nie byłam tym filmem zachwycona, wręcz w pewnych momentach mnie nudził. Jednak to co wtedy szczególnie utkwiło mi w pamięci to postać "blondynki", która zrobiła na mnie jedenastolatce wrażenie ze względu na niezwykłą charyzmę i odwagę w dążeniu do celu. Do dziś powtarzam mojej mamie, że gdyby nie Pani postać to nie dałabym rady wysiedzieć przed telewizorem.
Dziś jestem studentką pierwszego roku i dopiero perspektywa czasu sprawiła, że zrozumiałam co miała na myśli moja mama mówiąc o randze w kulturze polskiej tych dwóch filmów. Dzięki nim poznałam także Pani grę. Nie poprzestałam oczywiście tylko na tych filmach. Z wielką przyjemnością oglądam do dziś inne ekranizacje z Pani udziałem. Za każdym razem jestem pod wrażeniem (mówię szczerze). Pewnie nie wypada, ale powiem, że filmem, do którego z wielką chęcią wracam jest m.in. produkcja Radosława Piwowarskiego pt. "Kochankowie mojej mamy", film z roku 1985, który w wielu aspektach porusza problemy obecne do dziś w społeczeństwie. Wyrażam także wielki podziw dla Pani roli w filmie Andrzeja Barańskiego pt. "Parę osób, mały czas", gdzie zagrała Pani Jadwigę Stańczakową. Oglądanie filmów z Pani udziałem uzupełniają Pani wpisy na blogu. Dzięki nim oraz zamieszczanym zdjęciom mam okazję zobaczyć jak powstają filmy, czy spektakle teatralne od tzw. "kuchni". Dziękuję i mam nadzieję, że będzie się Pani dalej z nami tym dzieliła.
Jak pisałam wyżej jestem studentką i w związku z tym chcę wykorzystać mój ostatni miesiąc wakacji, by zrealizować pewien zamierzony cel, dlatego zdecydowałam się, aby przyjechać do jednego z Pani teatrów na spektakl (może Pani mi nie wierzyć, ale jest to moim marzeniem, a marzenia trzeba próbować spełniać, dlatego m.in. piszę dzisiaj do Pani:) ). Zastanawiałam się nad repertuarem i stwierdziłam, że skoro będę pierwszy raz w Pani teatrze to chcę zobaczyć spektakl z Pani udziałem, więc wybrałam "Danutę W.". Ze względu na dość daleką odległość od Warszawy (mieszkam za Poznaniem) czy rezerwując bilet przez telefon można odebrać go w kasie kilka godzin przed spektaklem dokonując jednocześnie zapłaty? Wiem, że Pani się tym nie zajmuje i wiem też, że wszystko jest zamieszczone na stornie teatru (czytałam), z czego wynika, że bilety należy odebrać co najmniej kilka dni przed spektaklem dokonując za nie zapłaty,chyba że dokona się przelewu (powiedział mi tak pan z kasy teatru, bo za nim do Pani napisałam tę wiadomość dzwoniłam do kasy teatru Polonia) ja niestety nie posiadam konta internetowego i niestety przed 15 września nie mam takiej możliwości, by przyjechać do teatru by odebrać bilet i będę z Panią szczera inna forma zakupu niestety nie jest dla mnie możliwa. Wiem, że jest regulamin, który musi być przestrzegany, ale bardzo mi zależy by zobaczyć ten spektakl. Przepraszam za pytanie i swoją bezpośredniość wiem, że stawiam Panią w dość niezręcznej sytuacji. Zastanawiałam się bardzo długo czy powinnam do Pani napisać w takiej sprawie, czuję się troszkę zawstydzona, ale nie pozostało mi nic innego. Chęć realizacji marzenia jest widocznie silniejsza. Wiem, że Pani może mi nie wierzyć, być może miała już Pani setki takich wiadomości, ale jestem z Panią szczera i bardzo mi na tym zależy, by w te wakacje zagościć na widowni Pani teatru. Mam nadzieję, że nie poczuła się Pani urażona czytając tę wiadomość, bo zdaję sobie sprawę, że ma Pani na głowie dużo ważniejszych spraw.
Miło mi było do Pani napisać i będę bardzo szczęśliwa jeżeli przeczyta Pani tę wiadomość:)
Pozdrawiam w tak gorący dzień i trzymam kciuki za premierę:)
Marysia