Ja Jandy - Mariusz Szczygieł raz jeszcze...

Tutaj kierujcie pytania do mnie, na które postaram się odpowiedzieć w miarę możliwości.

Ja Jandy - Mariusz Szczygieł raz jeszcze...

Postprzez *** Wt, 06.05.2014 00:26

http://wyborcza.pl/duzyformat/1,138063, ... =najnowsze

...bo doszłam do wniosku, że fragment, który potraktowałam jak "urwany", być może wcale "urwany" nie jest.
Być może on jest kluczowy dla całego tekstu? Może decyduje o jego kompozycji, która przezeń staje się klamrowa? To oznaczałoby, iż autor felietonu jednak nie zgadza się z tym, co o mężczyznach, pociągach i walizkach napisała Pani w swoim artykule (mimo wcześniejszych przesłanek, że przyzna Pani rację).

Jeśli o mnie chodzi, po pierwszym czytaniu felietonu Mariusza Szczygła, byłam święcie przekonana, iż autor na powrót "zaprzyjaźnił się" z Panią. Teraz skłaniam się ku temu, że nie. A Pani? Jak Pani myśli?

Jeśli się "nie zaprzyjaźnił", to chyba całkiem nieźle, bo znaczy, że po świecie, prócz "bandy leni, chamów, maminsynków, ciot i prymitywów bez wyobraźni", chodzą jeszcze inni.
Czyli jest nadzieja. :-)

Ola
-Widzę, że jesteś zmęczona. Ty w ogóle nie śpisz, moje drogie dziecko. (...)
-Spanie nie jest takie ważne, najważniejsze jest myślenie.

M. Witcher
Avatar użytkownika
***
 
Posty: 60
Dołączył(a): Cz, 14.05.2009 23:48

Re: Ja Jandy - Mariusz Szczygieł raz jeszcze...

Postprzez Krystyna Janda Wt, 06.05.2014 15:35

Nie byłabym tak drastyczna w szermowaniu przymiotnikami. Ani ja ani pan Szczygieł nie byliśmy ani na moment agresywni. Agresja jest niepotrzebna. Pozdrawiam.
Avatar użytkownika
Krystyna Janda
Właściciel
 
Posty: 18996
Dołączył(a): So, 14.02.2004 11:52
Lokalizacja: Milanówek


Powrót do Korespondencja