Pani Krystyno,
ja zgodnie z prośbą mam 10 powodów.
Żeby zrozumieć, lub wręcz przeciwnie.
Żeby poznać lub zaburzyć drogę myślenia.
Żeby się pośmiać.
Żeby z konieczności patrzeć w sufit starając się powstrzymać łzy (jestem facetem – mnie nie wypada ryczeć w teatrze!).
Żeby usłyszeć muzykę (wystarczy nuta, fraza, akord, jedne pociągnięcie smyczka), która wpada i dotyka takich miejsc w głowie …
Żeby poczuć ciężar w piersiach połączony z zaciśniętym gardłem i uczuciem, że najdrobniejszy ruch, nawet poprawienie się w fotelu, zakłóci odbiór przekazywanej emocji.
Żeby mieć świadomość, że siedząca obok żona przeżywa dokładnie to samo emocjonalne tornado, nawet na nią nie zerkając.
Żeby obudzić i poczuć wszystkie uczucia i emocje: śmiech, strach, wzruszenie, ból, ciepło i chłód, zażenowanie i wstyd….
Żeby wracając do domu po spektaklu, seansie, koncercie mówić i milczeć jednocześnie w tych samych momentach.
Żeby w domu odkurzając dywan mieć o czym myśleć
Pozdrawiam serdecznie
Andrzej