Nie wierzę w teorie spiskowe. Wierzę w zdrowy rozsądek.
Niestety, ja tu widzę pewną sprzeczność, bo zdrowy rozsądek według mnie oznacza, że nie powinno się niczego odrzucać z góry, dopóki się tego nie pozna, nie przeanalizuje, nie zweryfikuje, nie skonfrontuje, nie wyciągnie wniosków, nie wyrobi własnej opinii. A czy to się nazywa „teorie spiskowe”, czy inaczej, to nie powinno mieć znaczenia, bo to tylko nazwa, etykietka, którą ktoś w jakimś celu przykleił. Ktoś inny, nie ja, więc skąd mam niby wiedzieć, że to wszystko jest nieprawdą? Tak „na zdrowy rozsądek” mam do tego dojść? No, super.
Może nie jestem poprawna politycznie, szczerze mówiąc mam to w nosie, staram się patrzeć na rzeczywistość z różnych stron, a nie tylko z „jedynej słusznej”, bo wtedy widać więcej. W PRL-u słuchałam „teorii spiskowych” w BBC, RWE i GA. Dzisiaj, kiedy jest o wiele większy dostęp do informacji, miałabym sobie narzucać ograniczenie, bo mamy demokrację?
Pozdrawiam serdecznie i miłych chwil życzę z „całą prawdą całą dobę”
Małgorzata M.