Droga Pani Krystyno,
Chciałam nawiązać jeszcze do „Miłości z kamienia”. Czytając tą publikację nachodziły mnie mimowolnie pewne punkty odniesienia z adaptacjami teatralnymi, które są w repertuarze Pani Teatrów. Pierwsze skojarzenie to „Ucho, gardło…, czyli historia Tonki Babić ukazana na tle wojny na Bałkanach. Pełna traumy historia opowiedziana przez kobietę doświadczoną przez tragizm wojny bratobójczej, tak naprawdę. Mimowolnie nasunęły mi się również pewne analogie z „Danutą W, pod kątem ukazania emocji, interpretacji tych emocji, czy uczuć ukazanych z punktu widzenia kobiety. Choć na pewno przedstawione historie i tematyka obu monodramatów są różne. Czytając „Miłość z kamienia” zdałam sobie sprawę, w jak wielkiej tkwimy nieświadomości, kiedy oglądamy relacje z miejsc pogrążonych konfliktami zbrojnymi. Często relacje korespondentów dochodzą do nas fragmentarycznie, mimowolnie, gdzieś pomiędzy jednym a drugim łykiem herbaty i zagryzanym słonym paluszkiem. Jesteśmy karmieni taką ogromną masą tego typu informacji, że często nie robią one już na nas większego wrażenia. Szczerze mówiąc, dopiero czytając tą książkę zdałam sobie sprawę, jak wiele tragedii stoi za tego typu zawodem i tego typu pracą: tragedii osobistych, rodzinnych. Jakie demony i potworne obciążenia psychiczne towarzyszą rodzinom, osobom bliskim, jak wielką cenę płacą za miłość, empatię, lęk o bliską osobę. Ta wiedza mnie poraziła… I tak sobie pomyślałam, Pani Krystyno, czy idąc za przykładem choćby „Ucha, gardła…” istniałaby możliwość adaptacji i wystawienia „Miłości z kamienia” w Pani Teatrach?... Jakie jest Pani stanowisko na ten temat?
Serdecznie pozdrawiam.
Ada Pasiniewicz