Pięknościowe te Pani zwierzaczki, widać, że kochane.
Siedem światów z takim zwierzyńcem. Ja od wczesnego dzieciństwa zawsze w towarzystwie psów, najczęściej kilku. Teraz mam jednego.
Mój piesek nie znosi wychodzenia na spacery - zdecydowanie protestuje, chowa się, niezmiennie od prawie 10 lat, niezależnie od pory roku.
Jazdę samochodem toleruje, ale tylko w kierunku "do domu", w kierunku "z domu" piszczy, skacze, ewentualnie wymusza ten opisany przez Panią żywy kołnierz a la Sonia.
Ale jeśli widzi, że zapowiada się dłuższy wyjazd, to pierwszy wskakuje do walizki i nie odstępuje jej na krok. W dalekich podróżach lubi wszystko i wszystko mu się podoba. W samolocie nie piśnie ani słowem, często dopiero pod koniec lotu personel pokładowy orientuje, że spał lub leżał grzecznie na kolanach, przykryty jakimś szalem. Lubi być na plaży (specjalnie dla niego oddzielny parasol, nisko ustawiony i wychłodzone miejsce), lubi bawić się w śniegu, nie boi się pływania motorówką, wszystko mu smakuje, napije się wody prosto z mojej dłoni, obcym ludziom pozwala się podziwiać i głaskać. Zaakceptuje wszystko, bo najważniejsze jest, aby mógł być z nami.
Na początku łudziliśmy się, że podróże kształcą, że po powrocie będzie doskonale wychowanym i współpracującym psem. Ale jednak nie kształcą, okazało się, że jest po prostu świetnym aktorem.
W domu od razu zaczyna rządzić, funkcjonować według własnego planu, który chce narzucić wszystkim.
Taki to kochany piesek!